Taka kwota wynikała z obowiązującej do dzisiaj uchwały w sprawie opłaty targowej, która w 2015 r., która przeszła wtedy jednogłośnie i za naliczaniem 100 zł za handel poza targowiskami był m. in. radny Mariusz Fijałkowski, który dzisiaj stał się jednym z głównych zwolenników całkowitego zniesienia opłaty targowej w gminie Łęczna.
Ale po kolei.
Sprzedawcy dzwonili ze skargami
Wszystko zaczęło się bowiem od tego, że do Urzędu Miejskiego w Łęcznej dzwonili sprzedawcy handlujący na miejskich targowiskach z pytaniem, czy osoby handlujące poza targowiskami robią to na preferencyjnych warunkach.
- Pytali, jak to jest, że może te osoby nie wnoszą żadnych opłat, podczas gdy oni je uczciwie uiszczają. A do tego ustawiają się w dogodnych miejscach i mają lepszy dostęp do kupujących - opowiadał burmistrz Łęcznej, Leszek Włodarski.
Wtedy urząd zweryfikował handlujących poza targowiskami.
- Pracownik urzędu odwiedził ich wszystkich i poinformował, że od następnego dnia zacznie naliczać im opłatę w wysokości 100 zł. Większość sprzedawców stwierdziła wtedy, że w takim razie przenosi się na targowisko - informował burmistrz.
Swojego straganu znajdującego się w korzystnym miejscu nie porzucił jednak radny miejski Piotr Kotuła, który handluje na prywatnej działce przy ul. Wierzbowej.
Zamiast tego wspólnie z dziewięcioma innymi radnymi przygotował uchwałę o całkowitym zniesieniu opłaty targowej, która do Rady Miejskiej w Łęcznej wpłynęła 13 stycznia, czyli mniej więcej po tygodniu od czasu, gdy Kotułę zaczął odwiedzać inkasent.
Niedługo potem radny wywiesił baner, na którym napisał: "Z przykrością informuję, iż z powodu nałożenia opłaty targowej w wysokości 100 zł dziennie będę zmuszony albo radykalnie podnieść ceny, albo zamknąć mój warzywniak. Tak Burmistrz Leszek Włodarski dba o łęczyńskich rolników i przedsiębiorców!".
Nie będzie musiał tego robić, bo wczoraj przeszła forsowana m. in. przez Kotułę uchwała o zniesieniu opłaty targowej.
Prywata czy brudna gra polityczna?
- Absolutnie nie jest ona podyktowana tutaj jakąś prywatą. Bo gdyby była podyktowana prywatą, to byśmy zmienili pod jednego z radnych tylko jeden zapis - zapewniał na wczorajszej sesji radny Mariusz Fijałkowski. Mówił też, że opłata targowa była w styczniu ściągana wybiórczo, "od jednego człowieka" i że są na to dowody, ale nie przedstawił żadnego z nich.
- Jest to brudna gra polityczna i na taką grę również nie ma naszego pozwolenia, ale nie będziemy tutaj zmieniać uchwały pod jednego człowieka, pod jeden podmiot, a po prostu zrobimy ukłon w stronę wszystkich handlujących - tłumaczył Fijałkowski.
Radny stwierdził też, że projekt uchwały o zniesieniu opłaty targowej nie narodził się teraz. - Wcześniej nie było po prostu na niego zgody. Osiem lat temu, w 2015 r. była zgoda, ale na podwyżkę opłaty targowej - ironizował Fijałkowski, który - przypomnijmy jeszcze raz - głosował wówczas za przyjęciem uchwały o opłacie targowej.
Do tego trzeba także dodać, że opozycyjni radni mają większość już prawie dwa lata, ale do tematu zniesienia opłaty targowej wrócili dopiero teraz, gdy zaczęto ją naliczać jednemu z opozycyjnych radnych, który zaraz po tym zaczął zbierać podpisy poparcia za likwidacją naliczanej m. in. jemu opłaty. Na swoim straganie Piotr Kotuła zebrał ponad 300 podpisów.
Projekt przyniósł radny Kotuła
Burmistrz Leszek Włodarski stwierdził na wczorajszej sesji, że uzasadnienie do uchwały (podpisane przez radnego Fijałkowskiego) jest "zmanipulowane i nierzetelne".
- Cokolwiek by pan Fijałkowski nie mówił, a tłumaczenie się już jest oznaką, że jednak macie coś na sumieniu, uważam, że jest to projekt uchwały skrojony pod jedną osobę, w sposób bezczelny - zaczął burmistrz.
W czasie dyskusji zwrócił się też do radnego Piotra Kotuły. - Jak możemy myśleć inaczej, jeżeli dwa dni po wizycie inkasenta spotyka mnie pan w miejscu publicznym i mówi pan, żebym sobie nie wyobrażał, że jakiekolwiek pieniądze pan zapłaci, a dwa dni później przynosi pan projekt uchwały. No niech się pan już nie kompromituje, bo to jest ewidentnie robione pod jedną osobę w sposób brutalny, perfidny, obrzydliwy - powiedział burmistrz Włodarski.
- Panie burmistrzu, owszem może i takiego coś padło, ale proszę zauważyć, że gdy przychodzi inkasent, to za każdym razem płacę - odpowiedział radny Kotuła.
- Owszem, ja przyniosłem tę uchwałę do biura podawczego, chyba nie zabroni mi pan wstępu do urzędu - dodał.
Z kolei sekretarz gminy Jerzy Małek tłumaczył, dlaczego ta opłata jest pobierana także za handel na prywatnej działce. - Tak jest ze wszystkimi podatkami. Podatki i opłaty bardzo często, a więc zawsze są naliczane od terenów, które nie są terenami gminnymi - mówi sekretarz.
Radni burmistrza też mieli swoją propozycję
W czasie sesji własny projekt uchwały o opłacie targowej przedstawili także radni związani z burmistrzem. Podpisany przez sześciu radnych projekt przewodniczącemu rady przekazała radna Marzena Florek. Zakładał on pozostawienie opłaty targowej w dotychczasowych stawkach, ale takich samych zarówno dla sprzedających na targowiskach, jak i poza nimi. Jednocześnie projekt zakładał wykreślenie zapisów o opłacie 100 zł za dzień za handel poza targowiskami.
Radna Florek tłumaczyła, że taka uchwała zapewni równe traktowanie wszystkich sprzedawców.
Radni głosowali zatem na dwa projekty uchwał. Ten złożony przez opozycję nie przeszedł, bo otrzymał 8 głosów za, 9 przeciw, przy 2 radnych wstrzymujących się od głosu.
Przegłosowano za to wniosek opozycji - 11 za, 7 przeciw, wstrzymał się 1.
Na Braci Wójcickich płacą dalej, bo to nie opłata targowa
Oznacza to, że na terenie g,miny Łęczna nie będzie już pobierana opłata za handel na ulicy, prywatnych działkach i targowisku przy ul. Przemysłowej.
Z kolei targowisko przy ulicy Braci Wójcickich traktowane jest jako budynek handlowy i opłata targowa może być tu jedynie pobierana poza miejscami zadaszonymi. Sprzedawcy handlujący w pawilonach wnoszą swoje inne opłaty związane z zajmowaniem stanowisk na podstawie umów podpisanych z zarządcą targowiska, Przedsiębiorstwem Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Łęcznej.
Komentarze (0)