Do kontroli doszło w poniedziałek, 17 lipca. Posłanki podczas konferencji prasowej przekazały, że otrzymały sygnały od osób trzecich sygnały o nieprawidłowościach w Urzędzie Marszałkowskim. Wcisło i Gasiuk-Pihowicz chciały sprawdzić, czy na pracowników z wydziału Kontroli i Audytu Urzędu Marszałkowskiego, którzy sami kontrolują placówki medyczne podległe samorządowi województwa nie wywierano nacisku. Chodziło dokładnie o funkcjonowanie Stacji Ratownictwa Medycznego w Chełmie oraz Wojewódzki Szpital Specjalistyczny im. Stefana Kardynała Wyszyńskiego w Lublinie.
- Pracownik, który idzie na kontrolę do placówki medycznej, stwierdza pewne nieprawidłowości, po czym jest wywierany na niego nacisk, żeby zmienił protokół kontroli. I de facto wychodzi protokół końcowy przez marszałka podpisany jako pozytywny w przypadku placówek, którym sprzyja województwo, a w przypadku placówek, którym nie sprzyja, jest sytuacja odwrotna - mówiła Marta Wcisło.
Parlamentarzystki KO poprosiły o dokumenty oraz notatki z kontroli przeprowadzonych w dwóch placówkach medycznych. Tych dokumentów nie dostały.
- Poprosiłyśmy, aby skorygować wstępny protokół, wstępne notatki i założenia do notatek końcowych i końcowego protokołu podpisanego przez pana marszałka. Niestety nie zostało nam to udostępnione - powiedziała Wcisło.
Na zarzuty posłanek odpowiedział rzecznik prasowy marszałka województwa lubelskiego, Remigiusz Małecki.
Małecki stwierdził, że poniedziałkowa akcja posłanek to kampania polityczna i "zwykłe bicie piany". - Wszyscy krzyczą pożar, pożar, ale panie posłanki te wodę z wiaderek wylewają - mówił.
Komentarze (0)