O tym, jak bardzo trzeba uważać w internecie przekonał się ostatnio mieszkaniec Puław. Przeglądając w internecie wiadomości trafił na reklamę znanej giełdy kryptowalut. Zainteresowany ofertą, po konsultacji z żoną, postanowił zainwestować swoje pieniądze i wysłała zgłoszenie. Niebawem skontaktował się z nim rzekomy przedstawiciel platformy inwestycyjnej. Instruowany przez niego 59 - latek zainstalował na swoim komputerze program, który rzekomo miał pomóc generować zysku.
- W rzeczywistości był to jednak tzw. „zdalny pulpit”, który dał dostęp sprawcom do konta mężczyzny - opowiada kom. Ewa Rejn-Kozak, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Puławach.
Mieszkaniec Puław przelewał na utworzone na platformie inwestycyjnej pieniądze. Jego podejrzeń nie wzbudziło nawet to, że dzwoniący do niego rzekomy broker mówił ze wschodnim akcentem. Gdy zażądał wpłaty podatku od zysków, puławianin wziął pożyczkę z banku, a większość pozyskanych w ten sposób pieniędzy także zainwestował. Wkrótce przedstawiciel giełdy kryptowalut znów poprosił o wpłatę podatku. Tymczasem obiecanych zysków nie było. Wtedy 59 - latek zaczął domyślać się, że padł ofiarą oszustów i zgłosił sprawę na policję.
- Ustalamy szczegółowe okoliczności tego zgłoszenia i apelujemy o rozsądek i rozważne podejmowanie decyzji finansowych. Okazja szybkiego zarobku zawsze powinna wzmóc naszą czujność. Absolutnie nie powinniśmy instalować na urządzeniach nieznanych nam aplikacji, które mogą umożliwić zdalną obsługę urządzenia. Chrońmy też swoje dane osobowe, które mogą być wykorzystane do przestępczego procederu - podkreśla kom. Rejn-Kozak.
Komentarze (0)