Zgłoszenie o wypadku służby otrzymały wczoraj o godz. 17.00 od matki chłopca. Nastolatek po szkole poszedł na ryby nad zbiornik wodny między rzeką Bystrą a Wisłą. Gdy nie mogła się z nim skontaktować, zaniepokojona zawiadomiła najpierw męża. Mężczyzna zwolnił się z pracy i razem ze znajomym pojechał szukać 15 - latka.
Na brzegu zastali wiadro. Ojciec ruszył na poszukiwania syna w zbiorniku, ale sam ze względu na trudne warunki, niemal nie przypłacił tego życiem. Na brzeg pomógł mu się wydostać znajomy.
Poszukiwania 15 - latka podjęli przybyli na miejsce strażacy. To oni wyłowili z wody jego ciało. Na miejsce zadysponowano nawet śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Mimo podjętej reanimacji, życia chłopca nie udało się uratować. Lekarz stwierdził zgon. Decyzją prokuratora ciało zostało przewiezione na sekcję do Zakładu Medycyny Sądowej w Lublinie.
To już druga taka tragedia w Bochotnicy w tym roku. Pod koniec sierpnia na szkolnym boisku znaleziono ciało 13 - latka. Chłopiec kilka minut wcześniej grał z rówieśnikami w piłkę, w pewnym momencie zszedł z boiska, na które już nie wrócił. Jego ciało znalazła mieszkanka miejscowości, która przyszła akurat na plac zabaw z wnuczką. Mimo podjętej reanimacji, również nie udało się przywrócić u niego czynności życiowych. Szczegółowe wyniki sekcji zwłok 13 - latka, które mogłyby rzucić światło na sprawę i przybliżyć do wyjaśnienia tego, co się stało, na razie nie są znane.
Komentarze (0)