reklama

Bałachowcy przeciw bolszewikom

Opublikowano:
Autor:

Bałachowcy przeciw bolszewikom - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

KulturaWśród wojsk, które w 1920 r. ruszały do ofensywy przeciw bolszewikom była Rosyjska Ludowa Armia Ochotnicza Stanisława Bułak-Bałachowicza. Jej dziełem było m.in. odbicie Puchaczowa z rąk czerwonoarmistów.

Stanisław Bułak-Bałachowicz to jedna z najbarwniejszych postaci wojny polsko - bolszewickiej. Walczył z Niemcami w I wojnie światowej jako rosyjski oficer. W 1918 r. wstąpił do Armii Czerwonej, ale szybko przestało mu się to podobać i już w październiku zdezerterował. W 1919 r. walczył z bolszewikami w Estonii. Nie zgadzał się w wielu sprawach z przywódcami Białych - Rosjan walczących przeciw rewolucji bolszewickiej, może dlatego postanowił przyjąć obywatelstwo białoruskie (Białorusini po I wojnie światowej próbowali utworzyć swoje niepodległe państwo). Zresztą sam był Białorusinem, próbował nawet tworzyć poezje w tym języku. W 1920 r. przeszedł na stronę polską. Bułak-Bałachowicz stosował taktykę partyzancką. Tak dopiekł bolszewikom, że za jego głowę wyznaczyli 3 miliony rubli nagrody. Za jego żołnierzy - "bałachowców" - płacili mniej, tylko 50 tysięcy. W czasie kontrofensywy polskiej znad Wieprza grupa Bułak-Bałachowicza nacierała z rejonu Lubartowa. Opisał te czasy polski oficer łącznikowy przy sztabie "bałachowców", porucznik Stanisław Lis-Błoński. 

Harcerze pod Lubartowem

- Zaczął się dzień 9 sierpnia. Teren wskazywał, że zbliżamy się do Wieprza. Niedługo będzie most. A 3 - 4 km do rzeki - Lubartów, cel naszego marszu. Wzeszło słońce; jest zupełnie widno. Aż tu w odległości jakichś 50 metrów jakaś niewidzialna istota krzyczy z ukrycia: Stój, kto jedzie? Nie widząc nikogo wjeżdżam na most, aż tu wyskakuje z rowu po drugiej stronie rzeki mały harcerzyk z karabinem i powtarza swój rozkaz - wspominał spotkanie z harcerskim posterunkiem. Harcerze bardzo poważnie traktowali swoje obowiązki. Przepuścili oficera dopiero po wylegitymowaniu go.

- Po raz pierwszy w czasie wojny widziałem takich młodych żołnierzyków. Przecież to były dzieci, najwyżej w wieku 14 - 15 lat! I te dzieci w nocy, w deszcz, pełniły ciężką i niebezpieczną służbę dla Ojczyzny! - napisał Lis-Błoński.

- Każdy, kto widział wojnę z bliska, wie jak wygląda miasto powiatowe, gdy tuż za murami słychać kanonadę artylerii i terkot km - pisał oficer o sytuacji w Lubartowie. - Przez cały czas trzeba było jeździć konno z patrolem na czele i likwidować zajścia na wszystkich ulicach, a nawet w poszczególnych lokalach prywatnych.

Grupa otrzymała rozkaz przemarszu w rejon Łęcznej. Lis-Błoński wspominał przypadki łamania dyscypliny w szeregach "bałachowców" i metody jakich dowódca używał, żeby utrzymać porządek. Bułak-Bałachowicz rozkazał jednemu z oficerów pilnować gorzelni pana Bogusławskiego niedaleko Łęcznej. Oficer miał zakaz wchodzenia do środka. Złamał go jednak, wszedł i upił się, spoił też podkomendnych.

- Gdy o tym wypadku zameldowano generałowi, dosiadł on konia, udał się na miejsce i chorążego na oczach całego podległego mu plutonu zastrzelił - wspominał Lis-Błoński.

Wyzwolenie Puchaczowa

W nocy 14/15 sierpnia grupa Bułak-Bałachowicza otrzymała rozkaz marszu na Puchaczów.

- Natarcie na brygadę kawalerii sowieckiej wykonano z dwóch stron: z północy i z południa. Pod osobistym dowództwem generała Bałachowicza, przy współudziale artylerii, uderzono od Dratowa na Puchaczów. Ja, jako dokładnie znający tamtejszy teren, obszedłem Puchaczów od południa przez Ciechanki, koło folwarku Ciechanki i wsi Łańcuchów - wspominał Lis-Błoński.

Bolszewicy wycofali się bez strat w kierunku Cycowa, ale tam zostali rozbici przez polską kawalerię. Oficer łącznikowy wspominał patriotyzm mieszkańców Puchaczowa. To dzięki nim udało się zdobyć informacje o nieprzyjacielu.

- Mężczyźni i kobiety rozbrajali bolszewików i wywoływali wśród nich panikę. Z nami współpracowali przez dostarczanie informacji o ruchach, składzie ilości wojsk bolszewickich oraz nastrojach wśród nich panujących. Jeden z mieszkańców Puchaczowa nazwiskiem Antoni Paluch wymknął się na oczach konnego oddziału bolszewickiego na wozie zaprzęgniętym w parę dobrych koni i przywiózł nam wiadomość o tym, ile wojsk sowieckich przybyło do miasteczka, ile jest ckm-ów i gdzie są ustawione - pisał Lis-Błoński.

W grupie Bułak-Bałachowicza walczyli żołnierze wielu narodowości - Białorusini, Rosjanie, Ukraińcy i inni. Była kilkudziesięcioosobowa grupa Skandynawów. Jeden z nich, Fin Kaarlo Kurko, opisał walkę z bolszewicką kawalerią na północ od Lublina. Nie określił jednak precyzyjnie miejsca starcia.

Zakład o papierosy

- Leżymy w okopach i staramy się być jak najmniej widoczni. Gigantyczne eksplozje wstrząsają ziemią, granaty przelatują ze świstem nad nami, padając na znajdującą się z tyłu wieś i niszcząc ją. Od czasu do czasu widzimy migające przez drzewa oddziały czerwonej kawalerii, które szybko się rozpraszają, gdy nasze karabiny plują pociskami. Leżący obok mnie Niemiec, Schoultz, chce się założyć, że zestrzeli trzema kulami z siodła pierwszego Ruska, który się pojawi - pisał fiński ochotnik. Niemiec wygrał papierosy, o które się założyli, ale niedługo się nimi cieszył.

- Niemiec Schoultz dogorywa. Kula trafiła go w twarz. Coś szepcząc i krzyżując ręce nasz wesoły towarzysz zasypia na wieki. Pozostałych przy życiu ogarnia wściekłość. Zabijmy jak najwięcej wrogów, zanim przyjdzie koniec. Nasz karabin maszynowy pluje ogniem, zatrzymuje się na chwilę, a potem znowu pracuje - wspominał Fin. Widział, czym jest bolszewizm w praktyce.

- Zdobywamy małą wioskę, w której zawaliły się prawie wszystkie budynki. W jednym z ogrodów znajdujemy ciała cywilnej ludności, także kilka kobiet. Wielu zabitych jest straszliwie pokaleczonych, co daje nam próbkę humanitaryzmu panującego w czerwonym państwie niebiańskim.

Smutny ciąg dalszy

Co stało się z naszymi bohaterami? Generał Stanisław Bułak-Bałachowicz jesienią 1920 r. dowodził ofensywą na Mozyrz - już po sowieckiej stronie granicy. Polska toczyła już jednak z bolszewikami rozmowy pokojowe. "Bałachowcy" pozostawieni sami sobie przegrali. Generał pozostał w Polsce, gdzie sowiecki wywiad próbował go zabić. W zamachu zginął brat generała, Józef Bułak-Bałachowicz. We wrześniu 1939 r. Stanisław Bułak-Bałachowicz walczył na czele ochotniczego oddziału w obronie Warszawy. Zginął w 1940 r., kiedy stawiał opór podczas próby aresztowania przez Gestapo. Według innej wersji został aresztowany i dopiero potem zamordowany.

Stanisław Lis-Błoński pozostał w wojsku. W 1939 r. był zwolennikiem obrony Lublina przed Niemcami. Ciężko ranny pod Janowem Lubelskim trafił do szpitala w Szczebrzeszynie. Zmarł tam 31 października 1939 r. w wyniku źle zagojonej rany.

Kaarlo Kurko wstąpił do francuskiej Legii Cudzoziemskiej, walczył w Maroku, służył w Indochinach. Po powrocie do kraju zaczął pisać książki. Jego wspomnienia z walk w Afryce spowodowały lawinę fińskich ochotników do Legii. Przeżycia ze służby pod rozkazami Bułak-Bałachowicza opisał w książce, która ukazała się w Polsce w 2010 r. pod tytułem "Cud nad Wisłą". Kurko zmarł w 1989 r. Miał 90 lat.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE