Bogdanowicz i jego drągolierzy

Opublikowano:
Autor:

Bogdanowicz i jego drągolierzy - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Kultura Spiskowcy z Łęcznej, Spiczyna, Ludwina podążyli na koncentrację do Lublina lub pod Lubartów. W Puchaczowie Gustaw Jasiński już z 21 na 22 stycznia zebrał garstkę ochotników spomiędzy włościan okolicznych wsi.

Organizatorem sił powstańczych na terenie województwa lubelskiego został mianowany przez Centralny Komitet Narodowy w Warszawie Leon Frankowski, dotychczasowy komisarz wojewódzki.

18 stycznia 1863 r. przybył z Warszawy do Lublina, gdzie przypuszczalnie odbyło się posiedzenie, na którym zapadły decyzje dotyczące akcji spiskowej w Noc Styczniową. Na nim ustalono, że w woj. lubelskim powstańcy zaatakują m.in. miasta: Chełm - Kazimierz Bogdanowicz, Hrubieszów - Mikołaj Nieczaj, Końskowolę - Leon Frankowski. 

Kosy na sztorc

Bogdanowicz formalnie był odpowiedzialny za powiat krasnostawski, ale przez wpływy w organizacji konspiracyjnej włączył się także w przygotowania powstańcze w Lubartowie.

Z racji podziału administracyjnego kraju, o który oparte były struktury konspiracyjne, spiskowcy z Łęcznej, Spiczyna, Ludwina podążyli na koncentrację do Lublina lub pod Lubartów, a następnie do oddziału Leona Frankowskiego. W Puchaczowie Gustaw Jasiński już z 21 na 22 stycznia zebrał garstkę ochotników spomiędzy włościan okolicznych wsi. Stanął na ich czele i wymaszerował, by połączyć się z Kazimierzem Bogdanowiczem, który wieczorem 22 stycznia wymaszerował z Łowczy do Bukowy Małej. Tam wyznaczył miejsce koncentracji spiskowców mających zaatakować Chełm.

Do powiatu krasnostawskiego, którego naczelnikiem wojennym był Kazimierz Bogdanowicz, pod Bukową Małą podążyli także spiskowcy z Cycowa i Milejowa. Plan zakładał zebranie się powstańców o godzinie 19 i po krótkim błogosławieństwie w miejscowym kościele wymarsz na Horodyszcze, a następnie do Chełma. Bukowa Mała nieprzypadkowo została wybrana na miejsce koncentracji, istniał tutaj najprawdopodobniej magazyn broni przy pracowni zbiegłego z Warszawy majstra o nazwisku Szpaźniak. Także w Łowczy Bogdanowicz polecił przekuwać w podziemiach dworu kosy na sztorc. 

Niestety ktoś doniósł  

I powiadomił Rosjan o koncentracji powstańców w Bukowej Małej i płk. Emanow, dowodzący garnizonem chełmskim, wysłał do dworu por. Bietkowskiego z rozkazem aresztowania zebranych. Por. Bietkowski nie był uprzedzony o wybuchu powstania i był przekonany, że w Bukowej Małej zjechała się okoliczna szlachta na polowanie. Rosjanie przybyli na miejsce zanim zgromadzili się powstańcy. Dowódca rosyjski przygotował zasadzkę w alei drzew prowadzących do dworu, w której wyłapywano wszystkich spiskowców dążących na umówione spotkanie. Wśród nich znalazł się Kazimierz Bogdanowicz. W czasie zatrzymania, próbował wystrzelić z pistoletu w pierś oficera, lecz nadbiegł ułan i wyrwał pistolet z rąk Bogdanowicza, którego następnie aresztowano. Na szczęście spostrzegł tak operujących Rosjan Michał Witkowski, właściciel Łowczy i pośpieszył na gościniec zatrzymując wszystkich zbliżających się spiskowców. Zebrawszy kilkudziesięciu ludzi podprowadził ich pod dwór i o północy dał ognia do ułanów. Ten niespodziewany atak spowodował, że Rosjanie wpadli w popłoch. Dzięki temu udało się powstańcom zająć dwór i uwolnić schwytanych jeńców, wśród nich Bogdanowicza.

Rosjanie jednak uporządkowali swoje szyki i uderzyli na dwór w Bukowej Małej, ale zostali odparci, wycofali się do Chełma. W brawurowym ataku miała brać udział młodzież pobliskiego Sawina na czele z Józefem Grzywaczewskim. W związku z takim obrotem sprawy wyprawa na Chełm utknęła w Bukowej Małej. Gubernator lubelski, raportując o wydarzeniach do Warszawy wyliczał, że w Bukowej wzięto do niewoli 19 osób "wiejskiego i miejskiego stanu", zdobyto 7 strzelb i jeden rewolwer; po stronie wojska ranny był por. Bietkowski i 8 żołnierzy, 4 konie zostały zabite, o poległych po polskiej stronie nie wspomina. Mimo niepowodzeń Bogdanowicz nie opuścił okolicy Chełma, 24 stycznia stoczył potyczkę z Rosjanami w miejscowości Sawin, gdzie rozbił kozacką pikietę, jednego kozaka zabił, drugiego zranił, a trzeci uciekł. 

Napad w Nadrybiu

Bogdanowicz po potyczce stoczonej z kozakami w Sawinie udał się do rodzinnego Nadrybia koło Łęcznej. O tym, że pojawił się tam na krótko po wybuchu powstania pisze w pamiętnikach Seweryn Liniewski. Opowiada, że Bogdanowicz "wziąwszy lokaja Tomasza wyjechał na drogę, dopędził jednego żołnierza, temu zabrał karabin i do domu przywiózł." Tego dnia wieczorem nadeszło z Puchaczowa kilku żołnierzy do dworu w Nadrybiu. Bogdanowicz, w obawie, że zostanie aresztowany uciekł. Jak pisze Liniewski, było to ich ostatnie spotkanie. Potwierdza to zdarzenie w swoim raporcie naczelnik powiatu krasnostawskiego, który na podstawie raportu magistratu miasta Puchaczowa donosi, że 25 stycznia żołnierz lubelskiej komendy inwalidów Kuźma Kończynka powracając z Włodawy, po odprowadzeniu do tego miasta aresztowanych, na drodze ze wsi Nadrybie do miasta Puchaczowa napadnięty został przez ośmiu nieznanych mężczyzn, którzy odebrali mu karabin z nabojami i schronili się w lesie nadrybskim. Po udzieleniu napadniętemu żołnierzowi pomocy przez kwaterujących w Puchaczowie żołnierzy wołogodzkiego pułku piechoty i ze strony magistratu rozpoczęto poszukiwania powstańców, które nie odniosły jednak żadnych skutków. Ten desperacki krok był podyktowany tym, że powstańcom brakowało broni palnej dalekiego zasięgu. Zimą i wiosną 1863 r. przygniatającą część uzbrojenia  stanowiła broń biała, najczęściej reprezentowana przez kosy. Z konieczności więc, głównym trzonem formacji powstańczych były oddziały kosynierów uzbrojonych w broń sieczną i kłutą, a nierzadko w kije i maczugi. Do tych formacji przylgnął wkrótce przydomek - "drągolierzy". 

Fragment pochodzi z książki pt.: "Łęczna i okolice w powstaniu styczniowym. Miejsca Pamięci." 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE