reklama

Do domu wróciła tylko połowa

Opublikowano:
Autor:

Do domu wróciła tylko połowa - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

KulturaParafia Zabłocie k. Kodnia w roku 1914 liczyła sobie ok. 6000 wiernych. W 1915 cerkiew świeciła pustką. W ludnej wsi Horostyta zostało tylko kilku mieszkańców. W lipcu i sierpniu 1915 roku mieszkańcy ładowali swój dobytek i uciekali w głąb Rosji.

Rosyjskie słowo "bieżeństwo" oznacza ucieczkę. Tak też określa się masowy ruch ludności w 1915 roku w głąb Rosji, uciekającej z Lubelszczyzny i Podlasia przed wojskami niemieckimi. Na tułaczkę decydowali się na zarządzenie władz carskich - a czasem i bez niego - prawosławni (choć nie tylko). Łącznie domy musiało opuścić ok. 5 mln osób, z czego ok. pół miliona z Chełmszczyzny i Południowego Podlasia. Wróciła połowa.

Pomimo że w efekcie exodusu zginęło znacznie więcej mieszkańców Nadbuża niż w czasie II wojny światowej, potworna klęska humanitarna jest w dużej części zapomniana przez historyków.

Dlaczego uciekano?

Na początku maja wojska państw centralnych Austro-Węgier i Niemiec przełamały front i odepchnęły armię carską w głąb terytorium. Rosjanie, sprawdzoną metodą, nie organizowali nowej linii obronnej, a cofnęli się się na wschód, chcąc wciągnąć przeciwnika na bezkresne równiny Imperium. Częścią tej operacji było opróżnienie zachodnich guberni ze wszystkiego, co mogło dać żołnierzom przeciwnika oparcie. Ewakuowano przede wszystkim mężczyzn w wieku poborowym, nakazywano wywożenie bądź niszczenie plonów i zasiewów, rozpuszczano straszliwe pogłoski o rzekomych zbrodniach i okrucieństwach, których mieli się dopuszczać wkraczający Niemcy. Duchowieństwo prawosławne z cerkiewnych ambon zachęcało do ucieczki. Większość księży zresztą pochodziła z głębi Rosji. Tam, gdzie dominowali katolicy, ludzie raczej pozostawali w domach.

 Trudno ocenić czy ucieczka była wywołana przymusem administracyjnym, czy podejmowano ją dobrowolnie. Uwagę zwraca fakt, że nieliczne tylko były wypadki ewakuowania się rodzin i miejscowości złożonych z katolików, mniej związanych z państwowością rosyjską.

Puste wioski

Najwięcej ludności opuściło gubernię grodzieńską (obejmującą m.in. dzisiejszą Białostocczyznę), ale opróżniły się też wsie północnej Lubelszczyzny i Chełmszczyzny. 

Nie jest jasne, jak wiele osób latem 1915 powędrowało na wschód z terenów dzisiejszych powiatów: bialskiego, radzyńskiego, parczewskiego oraz - w mniejszej części - łukowskiego i lubartowskiego. Na podstawie różnych szacunków można przyjąć, że mogło to być nawet 200.000 osób. Parafia Zabłocie k. Kodnia w roku 1914 była trzecią co do wielkości po Lublinie i Chełmie, liczyła sobie ok. 6000 wiernych. W 1915 cerkiew świeciła pustką. W ludnej wsi Horostyta zostało tylko kilku mieszkańców. Monasteru w Jabłecznej strzegł tylko jeden mnich, który z racji na inwalidztwo nie pojechał na wschód. W Szótce (gm, Drelów) nie pozostał niemalże nikt. Podobnie w Żeszczynce (gm. Sosnówka). W Kobylanach (gm. Terespol), mimo gotowych list wyjazdowych i opuszczenia wsi przez sołdatów i urzędników, większość ludności pozostała na miejscu.

Szukając domu

Losy na wygnaniu układały się bardzo rozmaicie. Kolumny wędrowców kierowano we wszystkie strony Imperium - począwszy od dalekiej północy, Wiatki i Wołogdy po Kazachstan i Turkiestan. Wielu umierało na skutek zetknięcia z nietypowym klimatem i od chorób. Jak długo działało państwo, tak długo bieżeńcy byli przyjmowani serdecznie, ekwipowani i karmieni. Czas bolszewickiej rewolty zamienił jednak Rosję w krwawy kocioł. Niektórzy zostawali, inni przebijali się na zachód. Szacuje się, że na Podlasie wróciła nie więcej niż połowa tych, którzy opuścili je późnym latem 1915. Trafili do innego świata niż ten, który opuszczali. Zamiast Imperium Rosyjskiego była Polska. Domy w wielu wypadkach okazały się być zajęte. Po cerkwie - traktując je jako mienie pounickie - ręce wyciągnęli rzymscy katolicy. O prawo własności świątyń gorzały spory, a do ich rozstrzygnięcia klucze cerkiewne pozostawały u starosty bądź na komisariacie. Prawosławie, wcześniej będące religią o statusie państwowym, wielu postrzegało i nazywało reliktem zaborów. 

Na małą wiedzę i zapomnienie o tych wydarzeniach ma wpływ też fakt, że bieżeństwo dotyczyło w dużej części mało piśmiennych chłopów, nie zostawiających po sobie pamiętników. Mało rozumna polityka władz II Rzeczypospolitej względem mniejszości również nie sprzyjała budowaniu pamięci o tragicznych losach bieżeńców. 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE