reklama

Kosynierzy z Dywizjonu 303

Opublikowano:
Autor:

Kosynierzy z Dywizjonu 303 - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

KulturaW Bitwie o Anglię w 1940 r. walczyły dywizjony polskie. W najlepszym, 303 Dywizjonie Myśliwskim im. Tadeusza Kosciuszki służyli Zdzisław Krasnodębski z Woli Osowińskiej i Stefan Wójtowicz z Wypnichy.

Zdzisław Krasnodębski urodził się 10 lipca 1904 r. w Woli Osowińskiej w powiecie radzyńskim. Jako szesnastoletni chłopak na ochotnika poszedł do wojska, kiedy bolszewicy parli na Warszawę. Walczył w 201 pułku piechoty. Wojsko mu się spodobało, w 1925 r. ukończył Korpus Kadetów nr 1 im. Marszałka Józefa Piłsudskiego we Lwowie.

Wrzesień - miesiąc pechowy

Krasnodębski chciał latać, wstąpił do Szkoły Podchorążych Lotnictwa w Dęblinie. 15 sierpnia 1928 r. został porucznikiem obserwatorem. Ukończył kurs pilotażu i służył w 111 Eskadrze Myśliwskiej. Jej godłem były kościuszkowskie kosy i rogatywka - przejął je później Dywizjon 303. Krasnodębski był dowódcą eskadry, potem dowódcą III/1 Dywizjonu Myśliwskiego w Brygadzie Pościgowej. We wrześniu 1939 r. Brygada broniła Warszawy. Krasnodębski został zestrzelony 3 września w walce z Messerschmittem 110.

Po klęsce przedostał się do Francji. Dowodził kluczem "Kr", tzw. kominowym. Klucze kominowe miały bronić ośrodków przemysłowych. Ale Francja także upadła. Krasnodębski trafił do Anglii. Był pierwszym dowódcą słynnego Dywizjonu 303. Stanowisko objął 2 sierpnia 1940 r. Był już wtedy majorem.

6 września Dywizjon wystartował do walki. W bitwie o Anglię uczestniczył już od tygodnia. Wkrótce po starcie napotkano Niemców. Dywizjon odniósł kilka zwycięstw powietrznych, ale stracił sześć samolotów. "W międzyczasie mjr Krasnodębski znikł mi z oczu, gdyż w tym czasie kotłowałem się z trójką Messerschmittów" - meldował porucznik Witold Urbanowicz. Krasnodębski ciężko poparzony skakał na spadochronie.

W szpitalu odwiedził go generał Sikorski, udekorował go Krzyżem Virtuti Militari. Po wyjściu ze szpitala Krasnodębski pozostał w lotnictwie. Był m.in. członkiem misji wojskowej w Kanadzie, która miała werbować ochotników do służby w polskim lotnictwie. Organizował m.in. 131 Skrzydło Myśliwskie. Po wojnie nie wrócił do Polski. Mieszkał w Afryce Południowej, potem w Kanadzie. Zmarł tam w 1980 r.  

W Polsce i we Francji bez sukcesów

Stefan Wójtowicz urodził się w 1919 r. we wsi Wypnicha w powiecie lubartowskim. Do szkoły powszechnej chodził w swojej rodzinnej miejscowości. Chciał latać - w 1936 r. wstąpił do Szkoły Podoficerów Lotnictwa dla Małoletnich w Bydgoszczy. W 1939 r. ukończył kurs wyższego pilotażu w Ułężu. Dostał przydział do 111 Eskadry Myśliwskiej im. Tadeusza Kościuszki, która wchodziła w skład Brygady Pościgowej. Przestarzałe myśliwce PZL P-11 były wolniejsze niż większość niemieckich samolotów, Wójtowiczowi nie udało się więc nic zestrzelić. Szczęścia nie miał tez podczas kampanii francuskiej. Klucz myśliwski, w którym służył, miał bronić miasta Nantes przed nalotami Luftwaffe, ale nie wziął udziału w walce. Po klęsce Francji Polacy tworzyli nowe jednostki lotnicze w Wielkiej Brytanii. Wójtowicz jako były pilot 111 Eskadry znalazł się w szeregach Dywizjonu 303, który był spadkobiercą tradycji kościuszkowskiej eskadry.

Sam przeciw sześciu

Sierżant Wójtowicz pierwsze sukcesy odniósł 7 września 1940 r. Dywizjon atakował wtedy niemieckie bombowce Dornier Do - 215. "Zaatakowałem pierwszego z prawej. Po trzeciej serii Dornier wybuchł ogniem i poszedł w dół. Nie potrzebowałem szukać następnego, gdyż sam wleciał mi w celownik. Po małej poprawce nacisnąłem spust, lecz ten szkop był twardy, bo dopiero po szóstej serii zapalił się prawy silnik, a potem cały jego kadłub płonął" - pisał Wójtowicz w raporcie po locie bojowym. 11 września nad miastem Westerham Wójtowicz walczył z grupą niemieckich myśliwców. Nie wiemy do końca, ile ich było - według Arkadego Fiedlera, autora książki "Dywizjon 303", aż dziewięć, inne źródła mówią o sześciu. Jakie to były samoloty? Według jednych autorów jednosilnikowe Messerschmitty Me - 109, inni piszą o dwusilnikowych Me - 110. Podobno polski pilot w samotnej walce zestrzelił jeden z niemieckich samolotów, drugi uszkodził. To też nie do końca pewne. Wiadomo tylko, że myśliwiec Hurricane, którym leciał Wójtowicz został zestrzelony. Pilot został ugodzony w głowę. Samolot rozbił się niedaleko Biggin Hill. Po wydobyciu zwłok pilota ze szczątków maszyny świadkowie po naszywce z napisem POLAND rozpoznali, że poległy lotnik był Polakiem.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE