reklama

Księdza zabili jako ostatniego

Opublikowano:
Autor:

Księdza zabili jako ostatniego - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

KulturaRudno (gm. Milanów) jest wsią jakich wiele na Podlasiu. Trochę na uboczu, niecałe 1000 mieszkańców, niewielki drewniany kościółek. Za każdym razem jednak, kiedy historia gwałtownie zaczynała domagać się ofiar krwi, jego mieszkańcy za stałość w zasadach wiary katolickiej i wierność Polsce świadczyli w pierwszym szeregu.

W czasach prześladowań Unii upór niezłomnych mieszkańców Rudna doprowadził Kozaków do takiej wściekłości, że do przyjęcia prawosławia "namawiali" torturując już nie gospodarzy, ale ich chudobę - odbijali krowom rogi, zabijali konie. Wszystko to rudzieńscy znieśli mężnie i złamać się nie dali. Jednak mieszkańcy wsi przeżyli największą tragedię w końcówce maja 1940.

Dlaczego akurat Rudno?

Zaczęło się od znalezienia zwłok zabitego niemieckiego żołnierza. Leżał przy torach koło Milanowa. Niemcy szukać pomsty chcieli właśnie tam, jednak pełniącemu funkcję wójta folksdojczowi udało się przekonać gestapowców, że sprawców zabójstwa należy szukać w Rudnie. Być może nie bez znaczenia była pamięć o zdarzeniu z końca I wojny światowej, kiedy tam właśnie chłopi odważnie rozbroili pododdział niemieckiego wojska. 30 maja, rano, do wsi z dwóch stron podjechały niemieckie ciężarówki, wiozące oprócz regularnego wojska uzbrojonych niemieckich kolonistów z pobliskich Cichostowa i Okalewa. Mimo długoletniego poprawnego współżycia tutejsi Niemcy nie zawahali się zaatakować własnych sąsiadów. Większość mieszkańców spodziewała się, że chodzi o wywózkę na roboty do Niemiec - później okazało się, że była to jedna z pierwszych takich zbrodni na Podlasiu... Pod groźbą broni około 200 mężczyzn zebrano na drodze pod kościołem.

Jeden za pięćdziesięciu

W tym czasie oficerowie oświadczyli na plebanii proboszczowi Romanowi Ryczkowskiemu, że w ramach odwetu rozstrzelają 100 osób. Ksiądz zaoferował swoje życie w zamian za parafian, jednak dowódca zgodził się jedynie zmniejszyć liczbę do 50. Ksiądz został dołączony do grupy, którą potem pognano biegiem w kierunku lasu między Rudnem a Plantą. Po dwóch kilometrach dokonano selekcji - pozwolono wrócić starcom, dzieciom, osobom mającym krewnych na robotach w Niemczech oraz posiadającym na utrzymaniu dzieci. Resztę w dwóch turach wywieziono na polanę, nad dół z którego mieszkańcy wydobywali żwir. Dobrowolnie przy skazańcach pozostał ksiądz Ryczkowski. Skazańców ułożono w rowie i rozstrzelano z broni maszynowej, dobijając strzałami z pistoletu. Kapłan do ostatnich chwil rozgrzeszał i błogosławił. Zabito go jako ostatniego. Niektóre relacje (choć może lepiej napisać "domysły") podają, że jeszcze nad dołem śmierci Niemcy oferowali mu możliwość powrotu.

Pamięć przetrwała

O losie bliskich mieszkańcy Rudna dowiedzieli się dopiero wieczorem. Mimo próśb hitlerowcy nie pozwolili na ekshumację. Dopiero w 1944 ciała wydobyto z dołu i po uroczystej Mszy Świętej złożono w zbiorowej mogile. Co roku w rocznicę zbrodni na polanie odbywa się nabożeństwo i uroczyste wspomnienie straszliwych wydarzeń. W tym roku obchody okrągłej rocznicy rozpoczną się zbiórką pod kościołem, po czym ruszy pielgrzymka na miejsce egzekucji. O godzinie 11 mszę odprawi ks. bp Piotr Sawczuk. Następnie odbędzie się uroczysta akademia.

Ksiądz Roman Ryczkowski urodził się w 1901 roku w Węgrowie. W 1920 roku, po odbyciu służby wojskowej, wstąpił do Seminarium Duchownego w Janowie Podlaskim. Na księdza wyświęcony został w roku 1928 przez biskupa Henryka Przeździeckiego. Był wikariuszem w Kocku i pierwszym proboszczem nowo powołanej parafii w Woli Osowińskiej, gdzie oprócz aktywnej działalności duszpasterskiej odznaczył się jako budowniczy zabudowań parafialnych. Następnie przeniesiono go do Sosnowicy, a od 1932 proboszczował w Rudnie. Jego ciało zostało znalezione na wierzchu zbiorowej mogiły. Najprawdopodobniej do ostatnich chwil pełnił posługę kapłańską, rozgrzeszając in articulo mortis i odmawiając opuszczenia swoich parafian nawet w sytuacji ostatecznej.

Podczas pacyfikacji zginęło 51 mężczyzn: z Rudna i Radcza oraz kilku mieszkańców Warszawy i dwóch Żydów z osady Wohyń:

  • ksiądz Ryczkowski Roman ur. 1902
  • kierownik szkoły Zagańczyk Antoni ur. 1910
  • nauczyciel Kowaluk Tomasz ur. 1907
  • student Bobruk Michał ur. 1912
  • Burzec Feliks ur. 1908
  • Butrym Stanisław ur. 1907
  • Cięciesz Seweryn ur. 1905
  • Czuryło Stanisław ur. 1898
  • Daniłko Ludwik ur. 1908
  • Deryło Stanisław ur. 1914
  • Denisiuk Antoni ur. 1878
  • Furman Józef ur. 1913
  • Iwaszko Józef ur. 1912
  • Kiszewski Jerzy
  • Kucyk Mikołaj ur. 1900
  • Kucyk Piotr ur. 1917
  • Kucyk Piotr ur. 1908
  • Kucyk Szymon ur. 1894
  • Kuzko Józef ur. 1920
  • Kuzko Piotr ur. 1905
  • Kwasowiec Czesław ur. 1919
  • Łapiuk Władysław ur. 1915
  • Mazyruk Ludwik ur. 1911
  • Michalski Józef ur. 1911
  • Parać Stanisław ur. 1914
  • Pruszczak Franciszek ur. 1910
  • Przybylski Leon
  • Rachubik Feliks ur. 1906
  • Rachubik Jan ur. 1917
  • Rachubik Jan ur. 1919
  • Robak Józef ur. 1895
  • Rybiński Jan ur. 1917
  • Rybiński Władysław ur. 1912
  • Sienkiewicz Jan ur. 1911
  • Sienkiewicz Stanisław ur. 1919
  • Szczygieł Franciszek ur. 1914
  • Szczygieł Ludwik ur. 1919
  • Szwaj Józef ur. 1914
  • Waciuta Karol ur. 1905
  • Watyruk Ludwik ur. 1912
  • Wołowik Józef ur. 1909
  • Wołowik Stefan ur. 1900
  • Wołowik Wincenty ur. 1915
  • Zając Franciszek ur. 1917
Pozostałych nazwisk nie udało się ustalić.

(na podst. K. Sokół i in., Pacyfikacja wsi Rudno 30.05.1940, Rudno 2015)

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE