Napoleońskie pamiątki pod Lubartowem i Kockiem

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: Janusz Cyfrowicz

Napoleońskie pamiątki pod Lubartowem i Kockiem - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Kultura 200 lat temu na polach pod Waterloo skończyła się epoka napoleońska. Ślady po żołnierzach Cesarza zostały też w powiecie lubartowskim.

Kawaleria westfalskiego VIII Korpusu generała Vandamme przed uderzeniem na Rosję w 1812 r. stacjonowała w rejonie Kurów-Lubartów-Kock. Wyprawa na Rosję zakończyła się klęską.

Pomnik weteranów

W parku pałacu Zamoyskich w Kozłówce znajduje się pomnik żołnierzy napoleońskich zmarłych podczas odwrotu z Rosji w 1812 r. Wykonany jest z kostek granitowych. Na szczycie znajduje się figura Matki Boskiej. Centralną część pomnika zajmuje wykonana z brązu tablica. Symboliczny wizerunek, przedstawiający braterstwo broni żołnierza polskiego i francuskiego skopiowano z grafiki Antoniego Oleszczyńskiego. Pod nogami żołnierzy znajduje się szarfa z napisem "FRANÇAIS ET POLONAIS DE TOUS TEMPS AMIS" ("Francuzi i Polacy przyjaciółmi po wsze czasy"). Poniżej inskrypcja: "D.O.M. Tu spoczywają prochy żołnierzy francuskich Armji Napoleona, którzy w roku 1812 słyszeli słowa wielkiego Cesarza: Żołnierze, rozpoczynamy drugą wojnę o Polskę. Spełniając ostatnią wolę śp. Maryi z Potockich Zamoyskiej pomnik ten, którego za czasów niewoli zbudować nie było można, w roku 1930 wzniesiono. Poświęćcie wspomnienie i modlitwę zmarłym".

Dzielny Żyd

Przy drodze z Kocka do Białobrzeg znajduje się kamień poświęcony pułkownikowi Berkowi Joselewiczowi. Urodzony w 1764 r. pułkownik jest symbolem Żyda - polskiego patrioty. Mieszkał w Kretyndze na Litwie. Ożenił się z Ryfką, jak twierdzi jeden z pamiętnikarzy z epoki, kobietą brzydką, ułomną i bez żadnego wychowania. Mimo wszystko miał z nią dwoje dzieci. Gdy w 1794 r. nadeszła wieść o wybuchu powstania, Berek zostawił połowicę w domu i dołączył do insurekcji. Kościuszko mianował go pułkownikiem, na czele pułku starozakonnych Joselewicz bronił Pragi (prawobrzeżnej dzielnicy Warszawy) przed wojskami Suworowa. Prawie wszyscy Żydzi biorący udział w walce polegli. Po upadku insurekcji Berek wyjechał do Galicji (gdzie proponował władzom austriackim stworzenie legionu żydowskiego do walki z rewolucyjną Francją). Ale kiedy w 1797 r. do Berka dotarły wieści o tworzeniu Legionów Polskich we Włoszech - pospieszył walczyć u boku gen. Dąbrowskiego. Berek Joselewicz bił się z toskańskimi powstańcami, z Austriakami i Rosjanami pod Legnano, pod Trebbią, pod Novi. Był ranny. W grudniu 1800 r. walczył w zwycięskiej bitwie pod Hohenlinden. Potem służył w Legionie Hanowerskim. Kiedy w 1806 r. wojska Napoleona wkroczyły na ziemie polskie, Berek podążył do kraju. W szeregach 1 Pułku Lekkiej Jazdy walczył pod Tczewem, Gdańskiem, Lidzbarkiem Warmińskim, Frydlandem. Joselewicz pozostał w armii Księstwa Warszawskiego, w swoim pułku przemianowanym na 5 Pułk Strzelców Konnych. W 1809 r. na Księstwo ruszyła armia austriacka. Berek Joselewicz na czele szwadronu 5 maja zatrzymał się w Serokomli. Zwiad doniósł o zbliżających się Austriakach. Berek zaatakował nieprzyjaciela - byli to węgierscy huzarzy - w Kocku. W czasie walki został cięty w głowę, spadł z konia. Według jednej z wersji został wtedy stratowany kopytami, inna wersja śmierci bohatera mówi, że ranny został dobity przez nieprzyjaciela.  

Według legendy Polacy nie chcieli pochować Berka na cmentarzu, bo był Żydem. Żydzi nie chcieli, bo był zbyt polski. Zdano się na los. Wóz z ciałem bohatera ciągnięty przez woły zatrzymał się przy drodze, tam pułkownika pochowano. W 1909 r. hrabia Edward Żółtowski uzyskał zgodę władz carskich (choć nie bez problemów) na upamiętnienie śmierci Berka w jej setną rocznicę. Usypano mały kopiec z pamiątkowym głazem. Na nim umieszczono napis: "Berek Joselowicz ur. 1760 r. zg. 1809 tu pochowany" Przed głazem stoi mniejszy kamień z napisem: "Berek Joselewicz Józef Berko vel Berek ur. w Kretyndze na Litwie, Pułkownik wojsk polskich, szef szwadronu 5-go pułku strzelców konnych Wielkiego Księstwa Warszawskiego, Kawaler Krzyżów Legii Honorowej, zginął w bitwie pod Kockiem w 1809 roku. Tu pochowany. Nie szacherką, nie kwaterką, lecz się krwią dorobił sławy. W stuletnią rocznicę zgonu 1909 r."

Szturm w stanie wskazującym

W Kamionce znajduje się grobowiec rodziny Weyssenhoffów. Pochowany jest tam generał Jan Weyssenhoff. Urodzony w 1774 r. jako kilkunastoletni chłopak wstąpił do wojska i został oficerem. Brał udział w wojnie z Rosją w 1792 r. Dwa lata później w insurekcji kościuszkowskiej został adiutantem generała Jasińskiego. Po upadku powstania trafił na krótko do niewoli pruskiej. W 1806 r. zgłosił się pod napoleońskie sztandary. Walczył pod Tczewem, Gdańskiem, Frydlandem. W 1809 r. w wojnie z Austrią walczył pod Warszawą, odpierając austriackie ataki na Pragę. Zdobywał Sandomierz, gdzie według pamiętnika pułkownika Sierawskiego miał wyjść na jaw nałóg Weyssenhoffa. Nasz bohater zachwiał się, inni oficerowie myśląc, że jest ranny ruszyli mu na pomoc. Upewniła ich czerwona plama na spodniach. Były to jednak wymioty, nie krew. Weyssenhoff był nietrzeźwy.

W 1812 r. uczestniczył w wyprawie na Rosję. Walczył w bitwach pod Smoleńskiem, Borodino, brał udział w tragicznym odwrocie. W czasie kampanii 1813 r. już jako generał dostał się do niewoli austriackiej. Służył potem w armii Królestwa Polskiego. W 1830 r. opowiedział się po stronie powstania przeciw Rosji. Otarł się o stanowisko naczelnego wodza po ustąpieniu generała Chłopickiego. Rada wojenna obdarzyła go największym zaufaniem. Ale w ponownym głosowaniu sejm i senat wolały gen. Radziwiłła.

Po upadku powstania został zesłany przez władze rosyjskie do Kostromy. Po powrocie kupił majątek Samoklęski koło Lubartowa. Zmarł w 1848 r. 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE