reklama

Nieudany szturm powstańców na Radzyń

Opublikowano:
Autor:

Nieudany szturm powstańców na Radzyń - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

KulturaW przededniu nocy styczniowej główny garnizon rosyjski w powiecie radzyńskim (wówczas sięgał on aż pod Włodawę) znajdował się w Radzyniu. Jego centrum były tzw. Koszary. 

Decyzja o wybuchu rewolty zastała konspiratorów praktycznie nieprzygotowanych. Brakowało broni, planów a przede wszystkim kompetentnych dowódców. Wszystkie te słabości uwidoczniły się już w pierwszych godzinach, w czasie szturmu miasta.

Dowódcą całej operacji był Bronisław Deskur, dziedzic majątku Horostyta (dziś powiat włodawski). Był bardziej działaczem społecznym niż dowódcą wojskowym. Jeszcze grubo przed carskim ukazem uwłaszczeniowym chciał obdarzyć ziemią chłopów w swoich włościach, ale ci popatrzyli na niego nieufnie, po czym grzecznie odrzucili koncepcję, by oto sami zaczęli za siebie odpowiadać. Deskur bardzo to przeżył.

Poszli nasi w bój bez broni...

Zresztą być może trafniejsza byłaby opinia,  że żołnierzem nie był wcale. Przed akcją dzielił się z przyjacielem, Tomaszem Jasieńskim (z Dołhobrodów) obawami, czy jest dostatecznie fachowo przygotowany do dowodzenia. Rada w radę podliczono zasoby: 40 karabinów myśliwskich, setka przekutych w ostatniej chwili na sztorc kos oraz ciężkie drągi. Punkt zborny ustalono przy drodze z Wohynia do Radzynia, około 2 km od miasta, wydaje się, że zapewne chodziło o okolice dzisiejszego skrzyżowania w kierunku miejscowości Marynin.

Najpierw trzeba było czekać na Jasińskiego, który dotarł ok. 23 z setką ludzi. Koło północy dołączyli mieszczanie z Radzynia, na czele z szefem spisku Pyrkoszem. Wśród zebranych dużą grupę stanowili mieszczanie z Wohynia. Dojeżdżali nawet folwarczni z okolic dzisiejszego Podedwórza, ale że przyjechali bez broni i w dużej części na oklep, Deskur poodprawiał ich z powrotem. Pierwszą utarczką tej nocy była bójka radzyńskich mieszczan między sobą o kosy, bo tych dla wszystkich nie starczyło.

Plan ustalano na bieżąco

Tak uszykowane wojsko podzielono na trzy oddziały. Pyrkosz, wedle pamiętników Deskura dla dodania sobie animuszu podchmielony, otrzymał misję aresztowania oficerów, którzy akurat popijali u komendanta batalionu niejakiego Borozdyna. Na dom dowódcy żandarmierii atak poprowadził Michałowski. Jego zamiarem było aresztowanie dowódcy garnizonu generała Kannabicha, który czas spędzał akurat grając w karty z proboszczem od Świętej Trójcy i wyższymi oficerami. Sam Deskur zaś poszedł zająć posterunek przy magazynie artylerii. Hasłem do ataku było podpalenie kupy siana w rynku. Nikt nie wpadł na to, że dzięki temu powstańcy będą bardziej widoczni dla strzelców w budynku.

Nieudane operacje

Najgorzej sprawił się Pyrkosz. Nie otoczył domu, tylko wszedł głównymi drzwiami i zaczął przemawiać do zastanych oficerów, przekonując chyba, aby przystali do rebelii.  Borozdyn niby patrzył, niby słuchał, niby nawet polewał z antałka, jednak dyskretnie posłał adiutanta po odsiecz. Sołdaci podeszli od tyłu i negocjacje przerwała salwa w plecy.

Michałowski aresztował Kannabicha, jednak wywiązała się przy tym strzelanina, w czasie której jeniec i kilku oficerów zginęło. Dowódca podoodziału stracił głowę i wraz z ludźmi wycofał się z miasta.

Nieopodal swój bój toczył Deskur. Sprawnie opróżnił odwach z Rosjan i zaczął dobierać się do parku artyleryjskiego. Rychło powstańcy weszli w posiadanie 12 armat, jednak w tym momencie ktoś przytomniejszy zauważył: A jak my to zabierzemy? Nerwowo zaczęto więc szturmować stajnie, jednak w nich dobudzeni, gruntownie przetrzeźwiali i zorientowani już w układzie sił Moskale postawili już zdecydowany opór. Płonąca sterta siana sprawiała, że nie mieli problemu z wyborem celów. Kiedy podjęto decyzję o wycofaniu się, na rynku zostało kilkanaście ciał powstańców.Część oddziału rozpierzchła się, część dołączyła do partii Romana Rogińskiego.

Po bitwie

W późniejszych miesiącach udział mieszkańców Radzynia i okolicznych miejscowości w działaniach powstańczych był znaczący. Wielu przystało do partii powstańczych, wielu chętnie zaopatrywało krążące w okolicy oddziały. Sąd wojskowy w Radzyniu wydawał przeciwko rebeliantom wiele wyroków śmierci. W 100 rocznicę Powstania Styczniowego Szkole Podstawowej nr 1 w Radzyniu Podlaskim nadano imię "Bohaterów Powstania Styczniowego". Są ulice Powstańców Styczniowych i Powstania Styczniowego oraz ulice imienia przywódców powstania: Krysińskiego i Traugutta.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE