O różnorakich wizytach Węgrów na Podlasiu

Opublikowano:
Autor:

O różnorakich wizytach Węgrów na Podlasiu - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Kultura Przysłowie o tym, że Polak - Węgier dwa bratanki i do szabli i do szklanki jest równie dobrze znane u nas jak i u potomków Attyli. W dziejach naszego regionu do bezpośredniego kontaktu doszło conajmniej dwukrotnie i nie były to jednak sytuacje przyjazne. Madziarzy zjawiali się tu w roli najeźdźców.

Już uważna lektura zarówno polskich jak i węgierskich średniowiecznych kronik pozwala zauważyć, że związki między oboma nacjami były więcej niż serdeczne. Widzimy w niej małzeństwa dynastyczne, zawierane i dotrzymywane sojusze, ramię w ramię prowadzone wojny i - co równie ważne - import przez karpackie przełęcze beczek z najlepszym winem. Legendarna siostra Mieszka I a matka św. Stefana  Adelajda Biała Knegini wprawdzie zdaniem uczonych nigdy nie istniała ale przecież istniała święta Jadwiga, król Polski - pół Madziarka  z Andegawenów. To z Węgrami Hunyadego ramię w ramię ginął pod Warną nasz szalony król Władysław, to z Siedmiogrodu na Wawel przyjechał najlepszy król w dziejach Rzeczypospolitej Stefan Batory.Na Podlasiu bratankowie po raz pierwszy pojawili się w 1657 roku i zostawili po sobie niezatarte w gruncie rzeczy do dziś dnia wrażenie.  

Jak Węgrzy zdewastowali Podlasie

Potop szwedzki takowym był tylko z nazwy. Jeśli przeanalizujemy choćby sztandary, pod którymi w filmie "Potop" maszeruje armia Karola Gustawa, okaże się, że napadły na nas głównie regimenty ... fińskie. Pamiętacie Państwo jako Kmicic chciał wziętego do niewoli niewysokiego, czarniawego jeńca uwędzić, ususzyć i powiesić w kościele farnym w Orszy jako votum? Okazuje się, że Eskimosi Rzeczpospolitą najechali... Z drugiej jednak strony uczynili to właśnie Węgrzy Rakoczego. W maju 1657 Madziarzy zajęli Brześć i spustoszyli całą dzielnicę. Przykładem może być kwitnący do tej pory Wohyń, będący jednym z głównych ośrodków między Lublinem a Brześciem, który po zniszczeniu nigdy już nie wrócił do dawnej świetności. Podobny był los Międzyrzeca czy Czemiernik. Praktycznie każda dawniejsza kronika parafialna z tego okresu zawiera informacje o spaleniu czy splądrowaniu świątyni (nota bene Madziarzy wówczas należeli do wyznania kalwińskiego). To Podlasie było dzielnicą, która w czasie najazdu najmocniej ucierpiała.

Kiepski sojusz

Pomijając zapewne kilku węgierskiego pochodzenia urzędników, którzy w latach 1795 - 1809 władali częścią Podlasia z ramienia zaborczej monarchii Habsburgów, na kolejne spotkanie trzeba było czekać do lat 40-tych XX wieku. Wprawdzie w przededniu drugiej wojny światowej rząd Teleky`ego odmówił Niemcom nawet przejazdu przez ziemie węgierskie, bo twierdził, że udział w antypolskiej akcji groziłby rewolucją, jednak Węgrzy przez cały niemalże okres wojny byli koalicjantami Osi. Nie byli przy tym sojusznikiem szczególnie efektywnym: w czasie Powstania Warszawskiego np Niemcy drżeli, że 20 tys. żołnierzy węgierskich przejdzie na stronę polską. W rzeczywistości prowadzono zaawansowane negocjacje, bratankowie byli bardzo zainteresowani odwróceniem sojuszy. W ostatniej chwili Niemcy wydali rozkaz wycofania się w strefę pozafrontową.

Węgierski grób w  Turowie

Pomocnicze oddziały węgierskie gościły w tym czasie również na Podlasiu.  Dość nieszczęśliwie i bez własnego entuzjazmu zaangażowani w wojnę jak ognia unikali udziału w akcjach zbrojnych, tym bardziej że Niemcy nie mogli być w najmniejszym stopniu pewni, do kogo Madziarzy będą strzelać. Jakiś pododział stacjonował w Turowie k. Kąkolewnicy. Wedle zapamiętanych historii zajmowali się pilnowaniem prowadzonego tam gospodarstwa i handlem z miejscowymi. Widomym śladem po ich pobycie są dwa groby przy leśnym sanktuarium świętego Antoniego w lesie między Turowem a Żakowolą. Kiedyś pochowano tam powstańców listopadowych, zaś w czasie II wojny urządzono cmentarz, na którym chowano osoby zabite przez Niemców: a to rodzeństwo zastrzelone za odmowę wyjazdu na roboty, a to partyzanta, który rozbroiwszy Niemca pochopnie darował go życiem a ten po kilku godzinach wrócił z uzbrojonymi kamratami. Z lewej strony od nowej kapliczki, w samym narożniku działki znajdują się oznaczone krzyżami dwie bezimienne mogiły, wedle opowiadanych na miejscu historii kryjące ciała żołnierzy węgierskich. Pochowani w nich wojacy mieli ogromnego pecha: wkraczając Sowieci, stojący w Bedlnie naprawiali lufę czołgową i postanowili oddać strzał próbny. Trafili bratanków. Bardzo znaczący jest fakt, że mieszkańcy ciała pochowali i to nie byle gdzie, a w sanktuarium. Jest to dowód na bardzo dobre relacje. Niemców przypuszczalnie zakopano by byle gdzie, jeśli w ogóle.

Tysiącletnie wspólne dziedzictwo daje o sobie znać również dzisiaj. W powiecie radzyńskim miasta partnerskie nad Balatonem znalazły sobie już Radzyń Podlaski, Komarówka Podlaska i Kąkolewnica. Wzajemne wizyty mają charakter bardzo stateczny i w niczym nie przypominają najazdów.


Ciekawostka - węgierska pomoc w cudzie nad Wisłą.

Węgrzy swojej lojalności w szczególny sposób dowiedli latem 1920. Gdy Czesi, Rumuni i Austriacy odmawiali przepuszczenia wojskowych transportów, Madziarzy zapakowali w pociągi całą posiadaną amunicję: 48 mln naboi karabinowych do Mausera, 13 mln naboi do Mannlichera, amunicję artyleryjską, 30 tysięcy karabinów Mauser i kilka milionów części zapasowych, 440 kuchni polowych, 80 pieców polowych i na własny koszt przesłali je do Skierniewic. Wagony wtoczyły się na stację w absolutnie ostatniej chwili, dosłownie w przededniu rozpoczęcia kontrofensywy znad Wieprza. Bez tego wsparcia prowadzenie wojny z Sowietami było praktycznie niemożliwe.

Dlatego też jeżeli jakiś Polak nie wyciągnie ręki do będącego w potrzebie Węgra, ja mu też przy powitaniu swojej odmówię.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE