reklama

Radiostacja nadała otwartym tekstem: "Sowieci nas rozbrajają": Ostatnie dni 27. Dywizji

Opublikowano:
Autor:

Radiostacja nadała otwartym tekstem: "Sowieci nas rozbrajają": Ostatnie dni 27. Dywizji - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Kultura27. Wołyńska Dywizja Piechoty AK po walkach z Ukraińcami z UPA, Niemcami i sprzymierzonymi z nimi Węgrami dotarła w okolice Lubartowa. Tu nastąpił jej koniec.

Wołyńska jednostka wzięła udział w walkach o wyzwolenie Lubartowa i innych miejscowości powiatu lubartowskiego. Zostały one wyzwolone własnymi siłami Armii Krajowej jeszcze zanim nadeszła Armia Czerwona. Ale żołnierze AK nie cieszyli się długo sukcesem. Do Lubartowa wkroczyły oddziały Armii Ludowej dowodzone przez Grzegorza Korczyńskiego, weterana wojny domowej w Hiszpanii. Mimo że to akowcy byli wyzwolicielami Lubartowa, Korczyński zażądał, żeby oddziały AK opuściły miasto i przekazały je jego ludziom. Dowódcy AK próbowali sprawę załagodzić. Rozmowy między obydwoma dowództwami odbywały się w szkole przy ul. Kamionkowskiej (obecnie Legionów). W rozmowach stronę AK reprezentowali dowódca 27. WDPAK pułkownik Jan Kotowicz "Twardy", oficerowie dywizji oraz lubartowskiego obwodu AK. Wśród nich był kwatermistrz obwodu, Józef Bazan.  

Zasadzka AL

- Korczyński przyszedł z bronią. Towarzyszyli mu dwaj ludzie z pepeszami. Domagał się, żeby AK opuściła Lubartów w ciągu godziny. To było nierealne żądanie. W pewnym momencie Korczyński podszedł do okna i odsłonił firankę. Na podwórzu stał sowiecki czołg z lufą skierowaną w I piętro - wspominał Józef Bazan w 2011 r.

Żeby uniknąć niepotrzebnego rozlewu krwi dowództwo AK zdecydowało się opuścić Lubartów.

Wyszły nie tylko przebywające w mieście oddziały wołyńskie, ale też miejscowi żołnierze AK. Ci ostatni mieli odtwarzać przedwojenny 8 pułk piechoty Legionów.

Postawa Korczyńskiego nie była jedynym przejawem wrogości AL wobec AK. Żołnierz 27. WDPAK, Leon Karłowicz, wspominał, że oddział AK wysłany na patrol z Rudki Kijańskiej spotkał się z oddziałem AL. Aelowcy wydawali się bardzo gościnni - zaprosili akowców na poczęstunek. Namawiali tak długo, aż dowódca patrolu, Mieczysław Isański "Emil" uległ. Kiedy jego ludzie raczyli się wędlinami i alkoholem, aelowcy gdzieś się ulotnili. Akowcy ruszyli w drogę powrotną.

- W środku wsi spotkali spacerujących dwóch czy trzech partyzantów sowieckich. Jeden z nich podszedł do "Emila", odwołał go na bok i powiedział mu po cichu, by szedł inną drogą niż zamierzał - wspominał Karłowicz. Patrol "Emila" skorzystał z porady, ale dowódca postanowił sprawdzić, co dzieje się na drodze, którą wcześniej chciał iść.

- Wywiadowcy wrócili z wiadomością, że nad jarem leżą z bronią jak w zasadzce spotkani aelowcy, a jeden stoi za drzewem na brzegu jaru i wypatruje kogoś od strony wsi, w której niedawno przebywali - wspominał Leon Karłowicz. Ostrzeżenie sowieckiego partyzanta uratowało akowców. - Tym razem Rosjanie okazali się bardziej ludźmi - podsumował.

Szanujcie ludzi bardziej niż żelazo

24 lipca do dowódcy 27. Dywizji zgłosił się sowiecki oficer, który przekazał wiadomość, że jego dowództwo chciałoby dokonać przeglądu polskich oddziałów. "Twardy" rozkazał więc skoncentrować w Kamionce i Kozłówce oddziały "Korda" z Kocka, "Bratka" z Lubartowa, "Gzymsa" z Firleja. Nadszedł też batalion "Jastrzębia" z Michowa. Niemieckich jeńców przetrzymywanych dotąd w Budach przekazano Armii Czerwonej.

25 lipca oddziały AK wyruszyły w stronę Skrobowa. Na rozmowy z generałem Bokanowem, dowódcą 29. Korpusu Piechoty Gwardii, udał się major Tadeusz Sztumberk-Rychter "Żegota", szef sztabu 27. WDPAK. W szeregach żołnierzy AK panował entuzjazm, wszyscy byli przekonani, że wkrótce razem z Armią Czerwoną ruszą na Warszawę i dalej na Berlin.

Sowiecki dowódca zażyczył sobie obecności wszystkich polskich dowódców. Kiedy stawili się w jego kwaterze, oznajmił, że ma rozkaz rozbroić Polaków. Według relacji polskich oficerów generał wydawał się zaskoczony rozkazem jaki otrzymał. Był jednak nieugięty, żądał złożenia broni.

Oddziały AK zostały w Skrobowie okrążone przez czerwonoarmistów. Widząc beznadziejne położenie i nie chcąc dopuścić do walki, w której polskie oddziały zostałyby zmasakrowane, major "Żegota" rozkazał złożyć broń.

- Nikt z nas, dowódców, nie mógł i nie chciał wziąć na siebie odpowiedzialności za ewentualne rozpętanie konfliktu. Historia nas za to osądzi - wspominał po wojnie.

Radiostacja dywizji nadała otwartym tekstem komunikat do Londynu: "Sowieci nas rozbrajają. 27 dp". Według Józefa Bazana odpowiedź z Londynu nadeszła.

- Odpowiedziano, żeby bardziej szanować ludzi niż żelazo - wspominał. 

Stos broni wysoki jak człowiek

Broń składano na placu w Skrobowie.

- Żołnierze nieśli ciężko i krwawo zdobytą, a tak drogą sercu każdego broń. Z zaciśniętymi szczękami i bezsilną wściekłością ciskali chłopcy swe karabiny na wybetonowaną nawierzchnię placu. Trzaskały głośno talerze erkaemów wypełnione amunicją. Suchy łoskot wydawały kolby lśniących czystością mauserów. Patrzyłem, jak niektórzy koledzy trzymając karabin w obu dłoniach, podnosili go w górę, przyciskali do ust, a potem kładli delikatnie na ziemię. Inni z pasją rzucali swą broń na rosnącą bez przerwy stertę i odchodzili za bramę jakby pragnąc jak najspieszniej uciec od bolesnego widoku. Gdy przyszła kolej na mnie, stos broni urósł do wysokości człowieka i liczył kilka metrów średnicy. A przecież za mną szły jeszcze liczne oddziały, by wykonać ten najtragiczniejszy z rozkazów - wspominał Leon Karłowicz. Wielu żołnierzy płakało, także ci najtwardsi, którzy przeszli cały szlak bojowy Dywizji. Po rozbrojeniu żołnierze pomaszerowali w kierunku Lublina. Doszli jednak tylko do Starego Tartaku. Tam nastąpiło rozwiązanie jednostki.

Oficerowie 27. WDPAK: rtm. Józef Ostoja-Gajewski "Tomasz", mjr Tadeusz Sztumberk-Rychter "Żegota", por. Roman Romaszkan "Maria", ppor. Ryszard Pietrasz "Pałysz". Jako miejsce wykonania zdjęcia w różnych publikacjach wymienia się Lubartów, Kozłówkę i Ostrów Lubelski. Budynek w tle najbardziej przypomina kościół Niepokalanego Poczęcia NMP w Ostrowie Lubelskim

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE