Sto lat temu w Białej było ich. ok. dziesięciu. Po bruku terkotały też "bałaguły", czyli niewielkie wózki towarowe, z których żydowscy kupcy handlowali żywnością i starzyzną.
Na zdjęciu starsza, bardziej reprezentacyjna już wówczas część zabudowy. Jeszcze w latach trzydziestych jego część porastały gęste krzaki, o których mówiono "małpi gaj". Dziać się w nim musiały rzeczy nadzwyczaj interesujące nie tylko z dziennikarskiego punkt widzenia, bo kiedy wiceburmistrz Abramowicz kazał je wyciąć, motywował to troską o moralność publiczną. Ach, bezduszność urzędnicza...