Komarówka Podlaska, ongiś miasteczko, dzisiaj siedziba uroczej gminy, pod koniec XIX wieku znaczeniem i rozmiarami ustępowała kilku innym okolicznym wsiom: barwnym Przegalinom czy będącej siedzibą władz Żeliźnie. W połowie XIX wieku spalił się kościół, który odbudowywano etapami i dość mozolnie. Poza tym trochę wiejskich chałup, pewnie ze dwa sklepy prowadzone przez starozakonnych.
Aż na przełomie wieków trafia tu ks. Jan. Jego to niezrównanej energii zawdzięczamy dokończenie budowy kościoła (wyraźnie różniącego się jeśli chodzi o rozmach architektoniczny od większości okolicznych świątyń...). Postać proboszcza przewija się w aktach założycielskich powstających jedna po drugiej ochotniczych straży pożarnych. Powstają spółdzielcze kasy zapomogowo-pożyczkowe, stworzone zostają mechanizmy reasekuracji rolniczej, w Komarówce pojawia się niewielki szpitalik, urząd pocztowy, we wsiach powoływane są towarzystwa samokształceniowe. Najważniejszym być może dziełem księdza Jana jest powołanie - wraz z kilkoma okolicznymi księżmi - w 1914 roku stałych kursów nauczycielskich, które po odzyskaniu niepodległości zamieniły się w szkołę rolniczą. Dzięki państwowej subwencji utrzymywała się przez całe dwudziestolecie. Jeszcze po zakończeniu II wojny światowej Rudnicki reanimuje szkołę pod marką Spółdzielni Oświatowej jako prywatne gimnazjum, jednak koniec końców zostaje ona państwowym liceum, trwającym zresztą jako jedna z nielicznych wiejskich szkół tego typu do dziś dnia.
Śmiało można powiedzieć, że swoją rolę stolicy gminy i istotnego ośrodka kulturalno -społecznego Komarówka zawdzięcza właśnie energii i kreatywności ks. Jana Rudnickiego. Jego postać uhonorowana jest stojącym przed kościołem popiersiem oraz nazwą jednej z najważniejszych we wsi ulic.