W swoich zapiskach nieoceniony p. Lechosław Płowaś odnotowuje dwie lokalne tradycje: fundatorem miała być wdowa po zamordowanym przez kupców żupniku z Parczewa, zaś bezpośrednim wykonawcą zakonnik kapucyn z Lubartowa. Materialną informacją o powodach fundacji jest łaciński napis o treści"Pogrążona w smutku matka ofiaruje Opatrzności 23 letnią Klarę i 25 letniego Andrzeja zmarłych na "morbus morti" (czyli cholerę)1797 Roku Pańskiego". Obecna figura świętego to replika skradzionego w 1993 roku oryginału. Co ciekawe jednak: ze starej figury zapamiętano, że przedstawiała zakonnika w kapturze (kapucyna - jedna z gałęzi zakonu franciszkańskiego), trzymającego dziecko.
Skąd włoski święty pod Parczewem?
Tym świętym, według miejscowej tradycji miał być święty Kajetan. Najpopularniejszy święty tego imienia to XVI- wieczny, pochodzący z Vicenzy, założyciel teatynów. Ci jednak przecież nie noszą kaptura a charakterystyczny kołnierz - taki jaki jest na obecnej rzeźbie. Zwykle Kajetan też wyobrażany jest z księgą, z Dzieciątkiem nieco rzadziej, choć ma to uzasadnienie w otrzymanym przez niego objawieniu Matki Boskiej, która przekazała mu Dziecię do adoracji.
A może to nie Kajetan?
Skoro jednak mamy tradycję, że figurę rzeźbił kapucyn z Lubartowa i postać była w kapturze, sprawdzam katalog świętych tegoż zgromadzenia. Szybko trafiam na świętego Feliksa z Kantalicjo, którego przedstawiano również z Dzieciątkiem, bo doznał objawienia bliźniaczo podobnego do tego, które miał - praktycznie mu rówieśny - święty Kajetan! Pozwala to na hipotezę, że oryginalna figura w Buradowskiej kapliczce przedstawiała raczej świętego Feliksa właśnie. Tym bardziej, że kapucyni byli w Lubartowie, zaś teatyni najbliżej w Warszawie i Lwowie. Kiedy czas zatarł już intencje rzeźbiarza, ktoś pobożny pokojarzył (nie całkiem bezpodstawnie!) świątka z Kajetanem z Vicenzy. Nowa figura już niewątpliwie wyobraża założyciela zgromadzenia ojców teatynów.