Pierwsza chrystianizacja na te ziemie przyszła niewątpliwie ze wschodu. Wiejska ludność była w znakomitej większości obrządku wschodniego: oryginalnie prawosławna, w XVII wieku zaś przyjęła zasady unii brzeskiej. W miasteczkach znaczącą rolę odgrywali polscy i żydowscy kupcy. Szlachta, jako warstwa rządząca, szybko ulegała polonizacji i z reguły wiążącej się z tym zmianie wyznania na rzymskokatolickie. W efekcie często doświadczaliśmy niepowtarzalnej w skali Europy mieszanki kultur, wyznań i narodowości. Los plótł niewiarygodne historie...
Trzeci bohater wielkiej kariery nie zrobił. Aleksander Pryłucki (Przyłucki) był duchownym obrządku bizantyjsko-słowiańskiego (neounia). Przypomnijmy: kiedy po pierwszej wojnie światowej wiele parafii prawosławnych zostało bez duchownych, katolicki biskup Henryk Przeździecki przysłał tam kapłanów katolickich, ale odprawiających w takim obrządku, w jakim czynili to księża rosyjscy. Parafii takich było kilkadziesiąt, do dziś dnia przetrwała tylko jedna jedyna na całym świecie w Kostomłotach. A przetrwała w głównej mierze dzięki swojemu proboszczowi, księdzu Pryłuckiemu. Niektórzy nawet posądzali go o zbyt dobre kontakty z władzą, jednak gdyby nawet, to byłaby to kolejna w okolicach Kodnia "błogosławiona wina". Ksiądz Pryłucki zmarł w roku 1993, pochowany jest przy swojej cerkwi w Kostomłotach. Był to skromny człowiek, który w maleńkiej wioseczce nad Bugiem próbował łączyć w sobie to, co Jan Paweł II nazywał "dwoma płucami Kościoła".
Nawet wezwanie dzisiejszego kościoła w Dokudowie jest rzadko spotykane. Kościół był niegdyś neounicki i patronką została święta Paraskiewa (zwana Praską), bardzo czczona przez prawosławnych w Polsce. Na szczęście nikomu nie przyszło do głowy tego zmieniać.