Trzech księży z Dokudowa

Opublikowano:
Autor:

Trzech księży z Dokudowa - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Kultura Dokudów (dawniej Lewkowo albo Dokudowo) historię ma urozmaiconą. Niegdyś dynamicznie rozwijający się ośrodek miejski na prawie magdeburskim, z zameczkiem i wschodnim monasterem, w 1915 roku spalony przez Rosjan zszedł do rangi wsi. Dumnej, świadomej historii, ale jednak.

Pierwsza chrystianizacja na te ziemie przyszła niewątpliwie ze wschodu. Wiejska ludność była w znakomitej większości obrządku wschodniego: oryginalnie prawosławna, w XVII wieku zaś przyjęła zasady unii brzeskiej. W miasteczkach znaczącą rolę odgrywali polscy i żydowscy kupcy. Szlachta, jako warstwa rządząca, szybko ulegała polonizacji i z reguły wiążącej się z tym zmianie wyznania na rzymskokatolickie. W efekcie często doświadczaliśmy niepowtarzalnej w skali Europy mieszanki kultur, wyznań i narodowości. Los plótł niewiarygodne historie...

Pierwszym słynnym księdzem z Dokudowa był powstaniec styczniowy, generał i główny kapelan rewolty, wódz złożonej z chłopów "partii", Stanisław Brzóska. Urodzony w grudniu 1832 roku w ubogiej rodzinie szlacheckiej, jako młody kapłan pracował jako wikariusz w Sokołowie Podlaskim i Łukowie. Związany z antyrosyjską konspiracją zaangażował się w przygotowania do powstania, przyjął funkcję naczelnika w powiecie łukowskim. Zawsze w pierwszym szeregu, w ręce Rosjan wpadł dopiero wiosną 1865 roku. W obecności dziesięciu tysięcy milczących ludzi został powieszony 23 maja, niemalże równo 150 lat temu, na rynku w Sokołowie. Wielki polski patriota, ksiądz żołnierz, bohater.
Siedemnaście lat po jego śmierci w tejże samej wsi w rodzinie prawosławnej na świat przychodzi Aleksy Gromadzkij. Zostaje księdzem, a po śmierci żony zakonnikiem i zostaje wyświęcony na biskupa wołyńskiego. Przez całe życie myśli i mówi o sobie jako o Ukraińcu. W czasie wojny angażuje się w tworzenie autonomicznego kościoła prawosławnego na Ukrainie. Potępił pierwsze napady dokonane przez UPA na polską ludność Wołynia - niewątpliwie człowiek wychowany w naszych stronach wiedział, że koegzystencja jest nie tylko możliwa, ale i pożyteczna. W nieznanych do końca okolicznościach został zamordowany przez ukraińskich nacjonalistów, którzy odpowiedzialność próbowali zrzucić na partyzantkę sowiecką. Więc mamy w galerii dokudowskiej prawosławnego Ukraińca, zagubionego we wschodnioeuropejskim tyglu.

Trzeci bohater wielkiej kariery nie zrobił. Aleksander Pryłucki (Przyłucki) był duchownym  obrządku bizantyjsko-słowiańskiego (neounia). Przypomnijmy: kiedy po pierwszej wojnie światowej wiele parafii prawosławnych zostało bez duchownych, katolicki biskup Henryk Przeździecki przysłał tam kapłanów katolickich, ale odprawiających w takim obrządku, w jakim czynili to księża rosyjscy. Parafii takich było kilkadziesiąt, do dziś dnia przetrwała tylko jedna jedyna na całym świecie w Kostomłotach. A przetrwała w głównej mierze dzięki swojemu proboszczowi, księdzu Pryłuckiemu. Niektórzy nawet posądzali go o zbyt dobre kontakty z władzą, jednak gdyby nawet, to byłaby to kolejna w okolicach Kodnia "błogosławiona wina". Ksiądz Pryłucki zmarł w roku 1993, pochowany jest przy swojej cerkwi w Kostomłotach. Był to skromny człowiek, który w maleńkiej wioseczce nad Bugiem próbował łączyć w sobie to, co Jan Paweł II nazywał "dwoma płucami Kościoła".

Nawet wezwanie dzisiejszego kościoła w Dokudowie jest rzadko spotykane. Kościół był niegdyś neounicki i patronką została święta Paraskiewa (zwana Praską), bardzo czczona przez prawosławnych w Polsce. Na szczęście nikomu nie przyszło do głowy tego zmieniać.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE