W grudniu 2001 r., w dwudziestą rocznicę wprowadzenia Stanu Wojennego w PRL do Radzynia przybyła wystawa "Zbrodnie w majestacie prawa".
Wystawa zajęła dwa pomieszczenia. W jednym przedstawiono Patriotów Polaków skazanych w latach terroru stalinowskiego przez sądy wojskowe PRL na śmierć za działalność zbrojną w podziemiu niepodległościowym w czasie utrwalania władzy ludowej. Drugą jej część poświęcono sędziom i prokuratorom wojskowym, którzy te wyroki ferowali. W części "oprawcy" znalazła się plansza z płk Bronisławem Ochnio- rocznik 1908, który pochodził z Krasewa (pow. radzyński) . Tam się urodził i spędził kilka lat dzieciństwa. Po stosunkowo wczesnej śmierci obojga rodziców, kilkuletniego chłopca zabrali na wychowanie dziadkowie z Jeziorów koło Łukowa. W Jeziorach dorastał do pełnoletniości. W 1944 r. , gdy ze wschodu przybyła Armia Czerwona, zabrał się z wojskiem po zakończeniu rozejmu na Wiśle z nadzieją poprawy swojego losu. Szybko awansował i po wojnie został sędzią wojskowym we Wrocławiu, Lublinie, Łodzi. W latach, gdy orzekał w sądach wojskowych wydał 64 wyroki śmierci na ludzi z Podziemia. Lepszy od niego był tylko płk Mieczysław Widaj, który wydał 106 wyroków śmierci, oraz sędzia Włodzimierz Ostapowicz – 116 wyroków śmierci.
Jednym z najbardziej spektakularnych wyroków śmierci wydanych przez płk Bronisława Ochnio był wyrok w procesie kpt. Stanisława Sojczyńskiego ps. "Warszyc" i jego żołnierzy. Stanisław Sojczyński był żołnierzem Armii Krajowej,wielkim patriotą, żołnierzem niezłomnym, który walczył z hitlerowskim okupantem a następnie toczył nierówną walkę przeciwko polskim i sowieckim zbrodniarzom komunistycznym. Jedną z najsłynniejszych akcji jego oddziału było zdobycie ubeckiego więzienia w Radomsku, z którego uwolniono 57 aresztowanych partyzantów AK. "Warszyca" aresztowano w wyniku zdrady 27 czerwca 1946 r. Proces odbył się w Wojskowym Sądzie Rejonowym w Łodzi dnia 17 grudnia 1946 r. Przewodniczącym składu orzekającego WSR w Łodzi był płk Bronisław Ochnio. Wyrok śmierci wykonano z zimną krwią 19. 02. 1947 r. w Łodzi. Do dzisiaj nie wiadomo gdzie go zakopano potajemnie w nocy.
Od autora: Chichot historii
Przypominam tą historię nie po to, aby kogoś urazić, tylko po to, aby każdy z nas w swoim życiu robił takie czyny, których potem nie musiałby się wstydzić i nie musieliby się wstydzić za nas nasi potomni.
Większość oprawców stalinowskich uniknęła odpowiedzialności za swoje zbrodnie. Do końca życia pobierali swoje wysokie emerytury resortowe i w wolnej Polsce nikt im tych emerytur nie ograniczył. To chichot historii, a porzekadło ludowe, że „kruk krukowi oka nie wykole" ma chyba sens.
Polsko, jak trudna i pokrętna jest twoja historia i co jeszcze przyniesie nam bliższa i dalsza przyszłość.
Bogusław Guz