Ciekawym dokumentem jest wspomnienie zapisane w "Międzyrzeckiej Księdze Pamięci Męczenników Naszego Miasta", (Mezritsh Book in Memory of Martyrs of Our City) wydanej w Tel Avivie w 1978 i zawierającej wspomnienia przedwojennych żydowskich mieszkańców. Osiem dni, kiedy Międzyrzec pozostawał pod władzą bolszewików, tak wspominał Y. Horn:
Witali Armię Czerwoną
(...) Nikt nie sądził, że Polacy wycofają się z miasta po cichu, bez walki. Rosjanie przysłali dwóch starszych z białą flagą, żeby negocjować, ale Polacy nie przysłali żadnej delegacji i Armia Czerwona po kilku godzinach wkroczyła do miasta.
Żydzi szybko wyszli na ulice żeby radośnie witać Armię Czerwoną. Żołnierze, którzy weszli na ulice, byli zmęczeni i oberwani. Śpiewal rewolucyjne pieśni, w pewnej chwili jeden z nich zapytał: "Daleko do Warszawy?"
Powiedziano nam, że po upadku Warszawy Karol Radek, bolsewik urodzony i wychowany w Polsce, mieszkający w Siedlcach, zostanie bolszewickim przywódcą Polski.
Bolszewicy byli w mieście wszystkiego osiem dni. To było osiem ważnych dni w historii miasta. Szybko utworzono Komitet Rewolucyjny (Rewkom), który miał siedzibę w Banku koło małego parku na ryneczku. Rozkazy wydawano stamtąd co kilka godzin. Dowództwo wojskowe, złożone z młodzieży i jednej kobiety z miasta, zaczęło szukać kandydatów do poszczególnych funkcji. Najpierw brano tych, co znali rosyjski i byli związani z ruchem robotniczym. W tym czasie w mieście nie bylo zbyt wielu komunistów, ani wśród robotników ani w związkach zawodowych: Polacy zamknęli ich wcześniej w więzieniu.
Dzień po wejściu Sowietów zwołano mityng robotniczy. "Czarna Liuba", ubrana w wojskowy mundur, przemówiła do robotników, zaprosiła najaktywniejszych do objęcia urzędów.
Przez cały czas jej rewolwer leżał na stole.
Rewolucja w Międzyrzecu
Co kilka godzin odbywały się zebrania pod gołym niebem. Mówcy przemawiali z wielkim zapałem. Po każdym przemówieniu żydowska orkiestra strażacka grała Międzynarodówkę albo Marsyliankę.
Trzeciego dnia zaczęli przemawiać młodzi ludzie z miasta. Chaim "Giteles", sprzedawca w manufakturze, był młodzieńcem o ostrym języku. Kiedy weszli bolszewicy, zmienił zieloną wstążkę przy swoim kapeluszu na czerwoną.
Był też Mosze "Zwodner:, mały, chudy człowieczek, żydowski komunista. Przemówił na rynku. Powiedział tylko tyle:
"Mówię wam, chcę wam powiedzieć i muszę wam powiedzieć, że Trocki to fajny facet! Muzyka grać!"
Tych kilka słów kosztowało go niemal życie, bowiem kiedy Sowieci wyszli, Polacy go aresztowali i wytoczyli mu proces. - Na pewno było warto! - żartowali ludzie w mieście.
W ciągu ośmiu dni bolszewickiej władzy Międzyrzec miał też swojego komisarza od pomocy społecznej (w oryg. "aid commisar" - ZS), którym był syn Szai Chasyda. Mówiono, że przybył z Rosji z legitymacją partyjną, dlatego uznano go za godnego zaufania. Słabo znał rosyjski, ale tu była pomocna Mania Felczerówna. Była widywana przed wojną chodząca po mieście w drewniakjach i kapeluszu z czerwoną wstążką, co wskazywało, że jest studentką. Znała najlepiej rosyjski i tłumaczyła wszystkie zarządzenia. Kiedy Armia Czerwona się wycofała, jej rodzice wyrywali nazwisko córki z wszystkich plakatów Rewkomu.
Potem trzeba było uciekać.
Kiedy bolszewicy ponieśli klęskę i ich armia wycofywała się w bałaganie do Brześcia, wielu z młodych uciekło z nimi do Rosji. Młodzi, którzy mieli po 20 lat, uciekali najchętniej, bo bali się poboru do armi. Oprócz nich robotnicy i zwykli Żydzi. Bali się powrotu polskiej armi i - jak się okazało - były powody, żeby się bać.
Pierwsze dni po odbiciu miasta przez Polaków ciągnęły się jak lata. Polacy oskarżyli wszystkich Żydów o bolszewizm, każdegu Żyda nazywali "Trocki". Młodzi, którzy w czasie władzy bolszewików bardzo się obawiali. Polacy tłukli każdego Żyda, którego spotkali. Zmusili orkiestrę strażacką (która w tym momencie składała się tylko z basu, klarnetu i bębna), żeby przez całą noc grać na rynku "Jeszcze Polska nie zginęła".
Wracająca polska policja nie była w stanie przywrócić spokoju i porządku. Polacy, używając informatorów, wsadzali swoje nosy we wszystko. Miasto było otoczone przez policyjny łańcuch. Ludzie zapłacili drogo za osiem dni bolszewickiej władzy: przelano wiele krwi i aresztowano wiele osób.
( z ijdysz na angielski przetł. J. Landau)