– Tak naprawdę chodzi o to, że zabrakło energii i mocy wytwórczych. Sytuacja właściwie nie jest żadną niespodzianką, bo wszyscy popełniliśmy pewnego rodzaju grzech zaniechania – mówi Mirosław Tworek, prezes zarządu FreeEn, wyjaśniając przyczyny sierpniowego blackoutu.
Zdaniem eksperta problem z dostawami prądu wynika ze zbyt dużego zużycia energii w stosunku do możliwości wytwórczych. W związku z tym spółka PSE, operator polskiego systemu elektroenergetycznego, zmuszona była do ogłoszenia 20., najniższego stopnia zasilania, który wiązał się z limitami w dostawie energii elektrycznej.
– Z podobnymi problemami borykają się państwa na całym świecie. Na Zachodzie występują jednak różne źródła energii, oprócz konwencjonalnych także odnawialne i energetyka jądrowa, więc Zachód sobie w jakiś sposób radzi. Mimo to problem może dotyczyć całej Europy z prostej przyczyny: energetyka to naczynie połączone, te linie są ze sobą ściśle powiązane, dlatego braki w Polsce są odczuwalne również w innych krajach – wyjaśnia Tworek.
Do ograniczeń w dostawach prądu przyczyniły się m.in. utrzymujące się przez kilka dni wysokie temperatury oraz susza. To jednak nie oznacza, że w miesiącach zimowych takie zdarzenia nie wystąpią. Popyt na energię elektryczną zimą jest równie wysoki, a zasoby wodne niezbędne do procesów produkcji energii ze względu na niską temperaturę bywają znacznie ograniczone.
Według danych PSE średnie dobowe zapotrzebowanie Krajowego Systemu Energetycznego na energię w styczniu 2015 roku wynosiło ponad 19,64 GW brutto. To ponad 10 proc. więcej niż w sierpniu bieżącego roku. Wyższe zużycie spowodowane jest m.in. wykorzystaniem klimatyzatorów jako źródła ciepła czy krótszym dostępem do światła słonecznego w ciągu doby.
– Zimą również może nastąpić zjawisko blackoutu. Z całą pewnością ponownie będziemy mieli do czynienia z takim zjawiskiem w przyszłym roku. Popyt na energię rośnie, podaż w Polsce jest coraz mniejsza, tutaj nie da się niczego oszukać. Energii będzie brakowało – mówi prezes FreeEn, spółki oferującej rozwiązania informatyczne w zakresie zarządzania energią.
Ograniczenia w dostawach energii najdotkliwiej odczuwają przedsiębiorcy, którzy muszą ograniczać lub nawet wstrzymywać produkcję. To dla nich koszt, który muszą ponieść – niedostosowanie się do zaleceń grozi bowiem karami finansowymi. Maksymalna kara w przypadku przekroczenia poziomu mocy umownej wynosi aż 15 proc. przychodów firmy.
– Niedotrzymanie postanowień umowy może spowodować kolosalne straty – zwraca uwagę Tworek.
Na rynku dostępne są narzędzia informatyczne, które pozwalają firmom kontrolować zużycie energii i nim zarządzać. Ich wykorzystanie może pomóc uniknąć kar.
– Takie narzędzie jest instalowane na wszelkich odbiornikach albo przynajmniej na jednym głównym punkcie poboru w firmie, dzięki czemu mamy na bieżąco obraz tego, jak funkcjonuje firma, kiedy są pobory, kiedy są zaniki, kiedy są sytuacje niepokojące – wyjaśnia prezes zielonogórskiej spółki.
Problemem jest jednak niska świadomość przedsiębiorców.
– Ciągle jest kłopot z przekonaniem ich, że warto zaopatrywać się w narzędzia, które pozwolą przeciwdziałać tego typu sytuacji. To jest właściwie pierwsza taka sytuacja w Polsce od wielu lat. Mówiło się, że może coś takiego nastąpić, to nastąpiło i okazało się, że nie jesteśmy na to przygotowani. Myślę, że musimy jeszcze parę razy dostać nauczkę, żeby wyciągnąć z tego wnioski, dotyczy to każdego – ocenia Tworek.