Wczoraj (wtorek, 16 maja) przed drzewem mieszczącym się koło jednego z bloków na ulicy Spółdzielczej zebrało się kilkadziesiąt osób, które wierzą, że mają do czynienia ze zjawiskiem nadprzyrodzonym.
– Wierzę, że to objawienie. O wszystkim dowiedziałam się od znajomych i wyszłam z domu. To znak opatrzności bożej – twierdzi pani Anna, mieszkanka Parczewa. Niektórzy mieszkańcy mieli ze sobą Biblię, większość osób robiła zdjęcia, część osób się modliła.
W nadprzyrodzony charakter zdarzenia nie wierzą przedstawiciele diecezji siedleckiej. W tej sprawie nie będzie zatem prowadzone postępowanie kanoniczne. – Jeżeli prześledzimy historię objawień od 40. roku po Chrystusie do chwili obecnej, to nigdy nie mieliśmy objawień na drzewach, szybach czy na ścianach. W portugalskiej Fatimie Matka Boska nie objawiła się na drzewie, z kolei w Leśnej Podlaskiej był to obraz – mówi ksiądz kanonik Jacek Świątek, rzecznik prasowy Diecezji Siedleckiej i stwierdził, że „objawienie zniknie przy najbliższym deszczu”.
Ksiądz kanonik stwierdził nieco żartobliwie, że wizerunek, który ukazał się na drzewie, nie przypomina mu Matki Boskiej, ani Jezusa Chrystusa, lecz Conchitę Wurst, czyli zwyciężczynię Eurowizji w 2014 roku.
Ksiądz Świątek przypomniał też, że „objawienia nie liczą na sensacyjność” – Objawienia, które miały miejsce w Fatimie, były związane z potwierdzeniem objawienia (katolicy wierzą, że Maryja kilkukrotnie ukazywała się portugalskim dzieciom – aut.), a nie z cudownością na samym początku – zauważył i przypomniał, że prawdziwość objawień mogą stwierdzić tylko kościelne instancje, a nie mieszkańcy. Duchowny zaapelował też o spokój.
Sceptyczna jest też częśc mieszkańców. - Widzę na drzewie jedynie smutną twarz, nie wierzę w cud - mówi młoda kobieta, która przyszła na ul. Spółdzielczą. Parczewianie nadal gromadzą się w pobliżu drzewa.
Komentarze (0)