reklama
reklama

Motocykl z kultowego filmu "Top Gun" trafił do Dęblina i Lubartowa

Opublikowano:
Autor:

Motocykl z kultowego filmu "Top Gun" trafił do Dęblina i Lubartowa - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościKawasaki GPz 900R Ninja wykorzystywany na planie filmu "Tpo Gun" z Tomem Cruisem trafił do muzeum w Dęblinie, a ostatnio do warsztatu w... Lubartowie! O pracach nad motocyklem opowiadają Robert Mroczkowski (Moto-Ker) i Robert Piszczatowski (MaMoto).
reklama

Kojarzycie scenę z filmu "Top Gun", gdzie między innymi w legendarnej scenie, w której "Maverick" ściga się ze startującym F-14 Tomcat w bazie Marine Corps Air Station Miramar w Kaliforni? To tam Tom Cruise jechał właśnie tym motocyklem! 900 cm sześciennych pojemności, 115 KM mocy, Vmax 240 km/h. W 1984 roku był to najszybszy produkowany seryjnie ścigacz. Wyprodukowała go firma Kawasaki.

Motocykl jest na wystawie w Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie. O tym, jak się tam znalazł, opowiada Robertowi Piszczatowskiemu Jakub Mitek, zastępca dyrektora Muzeum Lotnictwa w Dęblinie (nagranie można zobaczyć na youtube).

- Jakim cudem się tam znalazł? - pyta Robert Piszczatowski.

- Trochę cudem, dzięki - jak to w Polsce - znajomościom, mamy go na kilka miesięcy na wypożyczeniu - mówi dyrektor.

reklama

Na jak długo zostanie w Dęblinie, będzie zależało od właściciela.

Z muzeum współpracuje Piotr Lisicki, który zajmuje się m.in. handlem pamiątkami lotniczymi i ma liczne znajomości w środowisku. Dostał do dyspozycji ten motocykl od jego właściciela na kilka miesięcy, nie chce wyjawić jego nazwiska. Pokazywał motocykl na kilku wystawach w kraju.

 Muzeum posiada certyfikat autentyczności z wytwórni filmowej. Tam jest numer VIN, który zgadza się z tym na motocyklu.

Wiele osób dowiedziało się o istnieniu dęblińskiego muzeum przez to właśnie, że trafił tu tak sławny motocykl.

Motocykl nie jest tylko eksponatem, ale był eksploatowany. Ma wymienione niektóre elementy.

reklama

 

Ewa Jaszczak: Jak to się stało, że motocykl trafił do Lubartowa?

Robert Piszczatowski (RP): Mój syn chodzi do szkoły w Dęblinie, często tam bywam. Jakiś czas temu dowiedziałem się, że motocykl znajduje się właśnie w Muzeum Lotnictwa w Dęblinie. Dociekałem, jak on się tam znalazł i czyj on jest. Zacząłem drążyć temat i okazało się, że jest możliwość pojechać i nagrać o nim materiał (prowadzę kanał YouTube). Umówiliśmy się z Robertem (Mroczkowskim, przyp. red.). Zobaczyliśmy go wtedy po raz pierwszy, obejrzeliśmy z każdej strony i zostawiłem kontakt do siebie z propozycją, że gdyby właściciel chciał go przeserwisować, to ja zapraszam. Okazało się, że nasz materiał spodobał się właścicielom i dyrektor muzeum przekazał nam, że właściciel jest taką usługą zainteresowany.

reklama

EJ: Nie rozmawialiście z właścicielem? Jak to się stało?

RP: Nie, to nie jest takie łatwe. Motocykl ma swojego menadżera, jest jak gwiazda filmowa (śmieje się). Właściciel chce zostać osobą anonimową, wszystkie sprawy załatwia menadżer i to z nim dogadaliśmy szczegóły. Dyrektor przekazał nam tę informację, bo był po prostu pierwszą osobą, z którą rozmawialiśmy o motocyklu. A przekonało go to, że zauważył, że znamy się na tym, co robimy i wiemy, co mówimy.

EJ: Pojechaliście Panowie specjalnie do Dęblina, żeby go zobaczyć. Poza kultowością filmu, w którym zagrał, dlaczego motocykl budzi tak duże emocje?

RP: Za naszych czasów był najszybszym motocyklem na świecie! Kawasaki w tym modelu zastosował dużo technologicznych rozwiązań, które od tamtych czasów nadal są wykorzystywane przy produkcji nowych modeli. To pierwszy model serii Ninja. W najnowszym filmie Tom Cruise także jeździ Kawasaki Ninja.

reklama

Robert Mroczkowski (RM): Ale tu trzeba dodać, że był pierwszym seryjnie produkowanym szybkim motocyklem! 

EJ: Czy możecie zdradzić, co dokładnie zostało zrobione w Lubartowie przy tym motocyklu?

RP: Prace serwisowe. Nic się nie zepsuło, nic nie wymienialiśmy. 

RM: Można powiedzieć, że "uruchomiliśmy go". Przeczyściliśmy też nieco.

EJ: Co dalej stanie się z motocyklem?

RM: Serwisowaliśmy go, bo zostanie wystawiony na wystawie w czasie Targów Lotniczych "Cumulusy" na Stadionie Narodowym w Warszawie*. Impreza ma się odbyć za dosłownie parę dni.

EJ: Często miewacie takie zlecenia, na naprawę lub serwis pojazdów zabytkowych (np. muzealnych) lub filmowych?

RM: To nasze pierwsze takie zlecenie.

RP: Tak, pierwsze i to aż takie! Nigdy bym nie przypuszczał, że aż takie zamówienie będziemy kiedykolwiek mieli. Nawet nazwałem film "Wisienka na torcie", bo czy można sięgnąć po coś wyżej? Nie mogę na tę chwilę wymienić niczego bardziej kultowego jak to! Jeszcze Keanu Reeves ma motocykle (śmieją się). Może je też trzeba przeserwisować?

EJ: Ostatnie pytanie. Jakie marzenia i plany macie po oddaniu motocykla?

RP: Moim największym marzeniem jest to, aby otrzymać od Toma Cruisa dedykowany film dla nas. Chyba miałbym wszystko.

RM: Planów mamy dużo. Jednak są one bardziej przyziemne niż serwis pojazdów filmowych. Nie wszystko chcemy zdradzać, żeby nie zapeszyć. Mamy klientów indywidualnych, którzy czekają na swoje motocykle, wkrótce sezon wiosenny, więc pracy będzie sporo.

EJ: Dziękuję za rozmowę.

Zdj. od lewej: Robert Mroczkowski i Robert Piszczatowski przy kultowym motocyklu

*Wywiad z dn. 11 lutego. W momencie publikacji artykułu trwają Targi w Warszawie.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

Serwis internetowy Tygodnika Lokalnego Wspólnota. Sprawdź co dzieje się w Twojej okolicy. Opinie, komentarze, fotorelacje, ogłoszenia! Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama