O wyjaśnienie, jak dziś wyglądają pochówki, pytamy Mirosława Kuflewskiego, właściciela puławskiego zakładu pogrzebowego Acheron.
O metalowych trumnach nie ma mowy
Najwięcej zgonów osób, u których stwierdzono koronawirusa jest w szpitalu. W puławskiej placówce są leczeni pacjenci z całego województwa. I to najcięższe przypadki. Gdy pacjenta nie da się uratować, zwłoki odbiera ze szpitala zakład pogrzebowy. Ale pochówek wygląda już zupełnie inaczej, niż kiedyś.
– Ciała osób zmarłych, zakażonych koronawirusem, są w szpitalu dezynfekowane i pakowane w dwa worki, następnie umieszczane w kapsule transportowej, w której ciało jest transportowane z sali szpitalnej do prosektorium - mówi Mirosław Kuflewski. - Tu warto od razu wyjaśnić, to nie są metalowe trumny i zmarli nie są w nich grzebani, jak ktoś mógłby sobie pomyśleć, widząc krążące w internecie zdjęcia ze szpitali. Kapsuły są wykorzystywane przy przewozie ciał.
Rodzina zmarłego może zdecydować się albo na kremację ciała, albo na tradycyjny pogrzeb w trumnie. Wówczas zakład pogrzebowy odbiera ciało zmarłego ze szpitala – pracownicy zakładają na ten czas kombinezony ochronne. W domu pogrzebowym ciało jest układane w trumnie drewnianej. Ze względów bezpieczeństwa i tego, że ciała już nie wyjmuje się z worków, nie odbywają się żadne zabiegi pielęgnacyjne ani ubieranie. Jeśli rodzina ma takie życzenie, ubranie zmarłego (często ludzie mają już za wczasu naszykowane wybrane ubranie na wypadek pogrzebu), rzeczy osobiste, różaniec, są umieszczane w trumnie – wyjaśnia Kuflewski.
(…)
Więcej w elektronicznym (CZYTAJ TUTAJ) i papierowym wydaniu Wspólnoty (dostępnym w punktach sprzedaży).