reklama

Polacy rzadziej umierają na choroby układu krążenia, ale zachorowalność na nie jest większa

Opublikowano:
Autor:

Polacy rzadziej umierają na choroby układu krążenia, ale zachorowalność na nie jest większa - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościUmieralność na choroby układu krążenia od 2003 roku spada i pod tym względem dogoniliśmy już Europę, ale problemem jest wysoka zachorowalność – o 50 proc. większa niż na Zachodzie. Dlatego ważna jest profilaktyka i odpowiednie odżywianie się, to jednak w dużej mierze zależy od zasobności portfela.

– Poprawa stanu zdrowia polskiego społeczeństwa zależy przede wszystkim od działań profilaktycznych, promocji zdrowia i zapobiegania chorobom. Pod wieloma względami medycyna naprawcza u nas jest na poziomie porównywalnym z krajami Europy Zachodniej. Doskonałym przykładem jest leczenie zawału serca. Śmiertelność szpitalna w zawale serca w Polsce jest taka sama jak w Danii, Anglii i części stanów Ameryki 

– podkreśla w rozmowie z agencją Newseria Biznes dr Bogdan Wojtyniak, zastępca dyrektora Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego, kierownik Zakładu Centrum Monitorowania i Analiz Stanu Zdrowia Ludności.

Choroby układu krążenia są w Polsce wciąż najczęstszym zabójcą. GUS podaje, że odpowiadają za 46 proc. wszystkich zgonów, ale jeszcze w latach 90. było to ponad 50 proc. Pod tym względem jesteśmy na zbliżonym poziomie do innych krajów europejskich. Choroba niedokrwienna serca, w tym zawał, to pierwsza przyczyna zgonu w Europie u osób poniżej 75 lat. W Polsce mamy do czynienia jednak z większą zachorowalnością. Raport „Występowanie, leczenie i prewencja wtórna zawałów serca w Polsce” wskazuje na blisko 50 proc. wyższe wskaźniki zachorowań.

– To samo dotyczy szeregu innych chorób. Częściej chorujemy, a ponieważ społeczeństwo będzie coraz starsze, więc liczba chorych będzie się zwiększała. Napór na służbę zdrowia będzie bardzo duży i system może sobie z tym nie poradzić bez dobrej prewencji i zmiany stylu życia, czyli stosowania się do zaleceń wynikających z promocji zdrowia 

– przekonuje ekspert.

Jak wskazuje dr Wojtyniak, w Polsce silny jest związek między pozycją społeczną a stanem zdrowia. Istotna jest zamożność, wykształcenie i świadomość społeczna. Takie osoby lepiej się odżywiają, częściej dbają też o wysiłek fizyczny.

– Osoby z piątej grupy kwintylowej [o najwyższych dochodach – red.] spożywają ponad dwa razy więcej owoców niż osoby z najniższej grupy dochodowej. A to jest bardzo ważny czynniki sprzyjającym zdrowiu. Są zalecenia, żeby owoce i warzywa spożywać pięć razy dziennie, więc ci, którzy jedzą je rzadziej, siłą rzeczy narażają się na negatywne skutki zdrowotne dużo częściej 

– podkreśla Wojtyniak.

Instytut Żywności i Żywienia podaje, że spożycie owoców i warzyw w Polsce jest coraz mniejsze (250 g przy europejskiej średniej 600 g), tymczasem prawidłowe żywienie może znacznie wydłużyć życie. Każda porcja warzyw i owoców (80 g) zmniejsza o 4 proc. ryzyko zgonów z powodu naczyniowo-sercowego, wpływa także na mniejszą zachorowalność na nowotwory. Te w Polsce stanowią ponad 20 proc. wszystkich zgonów.

– Zachorowalność na niektóre nowotwory bywa u nas niższa niż w krajach Europy Zachodniej. Ale ze względu na to, że skuteczność leczenia jest niższa, bo chorzy trafiają zbyt późno pod opiekę dobrego lekarza, to umieralność jest większa. Wynika to w dużej mierze z zaniedbań systemowych 

– zaznacza ekspert.

Dane Krajowego Rejestru Nowotworów wskazują, że umieralność z powodu złośliwych nowotworów jest w Polsce wyższa o 20 proc. w przypadku mężczyzn i o 10 proc. w przypadku kobiet niż w społeczeństwach na Zachodzie.

 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE