W środę (6 kwietnia) w Łukowie policjanci zauważyli młodego kierujacego samochodem marki Chrysler bez zapietych pasów bezpieczeństwa. Gdy włączyli w radiowozie sygnał nakazujący zatrzymanie, kierujący vanem gwałtownie przyśpieszył i z dużą prędkością odjechał w kierunku granic miasta.
- Funkcjonariusze jadący za nim radiowozem z włączonymi sygnałami uprzywilejowania próbowali bezpiecznie spowodować zatrzymanie uciekającego, jednak kierowca nie reagował na działania policjantów. Jadący z bardzo dużą prędkością chrysler uderzył w tył znajdującego się przed przejazdem kolejowym samochodu marki Volvo. Następnie odbił się od niego i wpadł na rogatki przejazdu kolejowego i spadł do pobliskiego rowu. Mundurowi widzieli, że kierujący vana "wyskoczył” ze swojego auta i poprzez pobliskie zarośla i posesje pobiegł do lasu - informuje aspirant sztabowy Marcin Józwik z KPP w Łukowie.
Policjanci sprawdzili czy ktoś z pozostałych w chryslerze pasażerów, nie doznał obrażeń ciała. 20-latek i jego 17-letnia koleżanka nie doznali obrażeń ciała, nie potrzebowali pomocy medycznej. Obrażeń ciała nie doznały też osoby z Volvo. Okazało się też, że elementy urządzeń kolejowych uderzonych przez chryslera uszkodziły jadącego w pobliżu peugeota.
Funkcjonariusze ustalili, że kierowcą chryslera, który uciekł z miejsca zdarzenia był 14-latek z gminy Trzebieszów w powiecie łukowskim. - Policjanci sprawdzili pobliski las, jak też i jego dom. W tym czasie nieletni chował się przed policjantami i rodzicami. Do domu przywiózł go w nocy znajomy rodziców - dodaje aspirant sztabowy Marcin Józwik.
14-latka wkrótce zajmie się Sąd Rodzinny i Nieletnich.
Komentarze (0)