Oskarżony o zabójstwo Dariusz Ch. nie przyznał się do winy. Złożył wyjaśnienia. Zapłakał przepraszając rodzinę.
- Chciałem przeprosić rodzinę. To był wypadek. Nikogo nie chciałem zabić, skrzywdzić. Być może popełniłem błąd... Wiele lat byłem policjantem. Wiele lat byłem mysliwym. Wiele razy pomagalem ludziom - mówił.
Dariusz Ch. nie chciał odpowiadać na pytania.
Przed sądem stanął również - 41-letni Mariusz B.
Odmówił składania wyjaśnień i zgodził się odpowiadać tylko na pytania obrony. Przyznał się do zarzucanych mu czynów.
Przypomnijmy, że do tragedi doszło 1 listopada 2020 r. O tym, co się wydarzyło tego wieczoru w Kluczkowicach, informowały ogólnopolskie media.
Dwaj mieszkańcy gminy Opole Lubelskie, 51-letni Dariusz Ch. i 41-letni Mariusz B., 1 listopada wieczorem przyjechali samochodem w okolice szkolnego sadu w Kluczkowicach ustrzelić zwierzynę. Teren ten znali doskonale, mieszkali niedaleko.
Chwilę wcześniej do sadu wyszło z internatu trzech uczniów, wśród nich uczeń z Kazachstanu. Poszli urwać sobie jabłek. Gdy zobaczyli, że ktoś nadjeżdża, przykucnęli. W ich kierunku padł jeden strzał. Nabój ze sztucera trafił 16-latka. Jak ustalili kryminalni, strzelał Dariusz Ch. To były policjant, który pięć lat temu przeszedł na emeryturę. Związany był z opolską jednostką, pracował w pionie kryminalnym. Od kilkunastu lat był też myśliwym. Należał do miejscowego Koła Łowieckiego Bekas.
Razem z nim był jego znajomy, 41-letni Marcin B., kościelny z pobliskiej parafii i miłośnik myślistwa. Do Polskiego Związku Łowieckiego nie należał, ale brał udział w polowaniach jako naganiacz. 41-latek kierował samochodem. Po oddanym strzale odjechali, nie sprawdzając, co się stało.
Imanala próbowali reanimować koledzy. Również policjanci, którzy przyjechali na miejsce, ratowali chłopca.
Dariuszowi Ch. przedstawiony został najcięższy zarzut – zabójstwa: prowadząc polowanie w porze nocnej, oddał strzał z broni myśliwskiej w kierunku małoletniego, przewidując i godząc się na to, że cel może być człowiekiem, w wyniku czego spowodował u chłopca obrażenia w postaci rany postrzałowej z uszkodzeniem nerki, wątroby i płuca, co w konsekwencji doprowadziło do śmierci pokrzywdzonego.
Myśliwy podczas przesłuchania miał tłumaczyć się, że był przekonany, iż strzela do dzika.
Śledczy przedstawili Marcinowi B. dwa zarzuty: nieudzielenia pomocy małoletniemu pokrzywdzonemu, który w wyniku postrzelenia go z broni myśliwskiej i odniesieniu obrażeń znajdował się w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia oraz zarzut utrudniania postępowania karnego.
41-latek miał pomagać koledze w uniknięciu odpowiedzialności: W szczególności poprzez uzgodnienie wersji zdarzeń nieodpowiadającej faktycznemu przebiegowi zdarzenia.
Marcin B. odpowiada z wolnej stopy. Na dzisiejszej rozprawie
Komentarze (0)