GelaSeksztajn - malarka, urodzona w 1907 roku w Warszawie, zginęła prawdopodobnie podczas powstania w getcie warszawskim. Wiele jej prac szczęśliwie ocalało jako część Archiwum Ringelbluma. W swoim testamencie pisała: "Nie proszę o pochwały, chcę tylko by zachowała się pamięć o mnie i o moim dziecku, o tej zdolnej dziewczynce Margelit..." .
Była jedną z grona ponad setki artystów tworzących środowisko żydowskiej kultury w stolicy. Nie należała do wielkich sław, właściwie dopiero około 1938 roku zaczęła osiągać dojrzałość artystyczną i zyskiwać uznanie krytyków. Specjalizowała się w akwareli i rysunku. Malowała realistyczne portrety, także martwe natury i pejzaże, utrzymane w stonowanej, harmonijnej kolorystyce. Dziś jest jedną z bardziej znanych postaci związanych z dzielnicą zamkniętą. Ponad 300 jej rysunków, gwaszy, akwarel pochodzących z lat 1930-1942, wraz z biografią, testamentami jej i jej męża, literata i nauczyciela Izraela Lichtensztejna (1904-1943), dokumentami osobistymi – stanowi fragment tzw. Archiwum Getta Warszawskiego, powstałego dzięki inicjatywie historyka Emanuela Ringelbluma (1900-1944), założyciela konspiracyjnej grupy "Oneg Szabat" (Radość Soboty) gromadzącej i opracowującej materiały. Lichtensztajn, członek zespołu, ukrywając w lipcu 1942 roku I część Archiwum, jedną z 10 skrzynek, którymi dysponował, przeznaczył na prace Geli, zachowując tym samym pamięć o niej i jej sztuce. MłodośćGelaSeksztajn pochodziła z rodziny robotniczej, ojciec był szewcem. Matka, wywodząca się z inteligencji, zmarła w 1918 r. W 1924 r. ukończyła szkolę podstawową pod patronatem CISZO [Centrale IdyszeSzul Organizacje] na ulicy Nowolipki 68.
Jej talent odkrył pisarz Jehoszua Singer. Za jego pośrednictwem poznała aktora i reżysera - Jonasa Turkowa, który z kolei zaprotegował ją u znanego rzeźbiarza Henryka Kuny. Dzięki niemu uzyskała w Ministerstwie Wyznań i Oświecenia Publicznego dwumiesięczne stypendium na naukę w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych (ASP). Na początku lat trzydziestych artystka odwdzięczyła się swoim protektorom portretami. Jedna z jej najwcześniejszych akwarel to wizerunek Singera. Spędziła w Krakowie około trzynastu lat, studiowała przez dwa lata na ASP, jednak jej nazwisko nie widnieje w spisach studentów w archiwum Akademii. Pracowała też w zakładzie fotograficznym jako retuszerka: stąd zapewne jej zamiłowanie do sztuki portretowej. Karierę artystyczną rozpoczęła około 1930 roku w Warszawie. Od 1931 roku regularnie uczestniczyła w wystawach żydowskich plastyków organizowanych w stolicy. Należała do działających w stolicy dwóch stowarzyszeń – Stowarzyszenia Artystów Plastyków Żydowskich i Żydowskiego Towarzystwa Krzewienia Sztuk Pięknych. Wydaje się jednak, że to nie plastycy, a literaci stanowili krąg najbliższych jej ludzi. Świadczą o tym zarówno jej słowa zapisane w testamencie, jak ponad 20 portretów osób skupionych wokół Związku Zawodowego Żydowskich Literatów i Dziennikarzy znajdujących się w Archiwum Ringelbluma. To pochodzące sprzed 1939 roku, malowane akwarelą, rysowane na bibułkach, kartkach ze szkicownika, świetnie uchwycone wizerunki m.in.: Mojżesza Brodersona, Szymona Horończyka, IcykaMangera, BaruchaGelmana, Jehoszui Singera. W siedzibie Związku przy ul. Tłomackie 13 poznał ją w 1935 roku Józef Sandel (1894-1962), historyk sztuki i marszand. Zawdzięczamy mu wspomnienie o niej: "Malować – było jej jedynym pragnieniem. [...]
Rozwój jej artystycznych zdolności był stale hamowany przez ciężkie warunki życiowe, ale nigdy nie traciła nadziei, że osiągnie ostatecznie swój cel. Ze szczególnym umiłowaniem rysowała dzieci. Kochała dzieci i z każdego potrafiła wyczarować jego piękno. Żyła, odpoczywała, radowała się, gdy malowała żydowskie dziecko.” ("Malarze żydowscy w getcie warszawskim", w: "Nasze Słowo" 1948, nr 6-7) Życie rodzinneGela wróciła do Warszawy na stałe w 1937 r. Na jej decyzji zaważyła prawdopodobnie znajomość z Izraelem Lichtensztejnem. Wzięli ślub w 1938 r., mieszkali przy ul. Okopowej 29/23. Małżeństwo znacznie poprawiło jej sytuację życiową. Dzięki wstawiennictwu męża pracowała w szkołach żydowskich ucząc dzieci rysunków i prac ręcznych. Razem prowadzili kolonie letnie dla dzieci w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą. Byli tam dwukrotnie, w 1938 i 1939 r. Gela portretowała dzieci, tworzyła martwe natury i pejzaże. Zapewne pod wpływem środowiska szkolnego wpadła na pomysł zorganizowania indywidualnej wystawy zatytułowanej "Dziecko żydowskie". Koniec lat trzydziestych to bardzo aktywny czas w jej życiu. Większość akwarel i rysunków z kolekcji pochodzi z tego okresu. W 1938 r. wzięła udział w dwóch wystawach i uzyskała dobre recenzje. W 1939 r. uczestniczyła w jubileuszowym, Salonie Stowarzyszenia Żydowskich Artystów Plastyków. Niewiele się zachowało informacji o życiu malarki od września 1939 r. do kwietnia 1943 r. Zapewne oboje utracili pracę ze względu na zamknięcie żydowskich szkół oraz instytucji kulturalnych na przełomie 1939 i 1940 r. Tuż przed zamknięciem getta, 4 listopada 1940 r. urodziła córkę Margelit. "To jest moje szczęście i moja duma - w niecałe dwa lata później napisała w testamencie - udane, zdolne i ładne dziecko. To jest również mój dramat i ból. Jeśli chciałabym żyć to, przede wszystkim, dla mojej ukochanej córeczki."
GettoLichtensztejnowie kilkakrotnie byli zmuszeni do zmiany mieszkania. Według zachowanych dokumentów w swoim przedwojennym domu przy ul. Okopowej 29/23 pozostali do października 1940 r., do kwietnia 1942 r. mieszkali przy ul. Pawiej 81 oraz Dzielnej 93. W getcie starali się kontynuować swoje przedwojenne zajęcia. Izrael, oprócz wspomnianej pracy w "Oneg Szabat" działał w organizacjach opiekuńczych, należał do kierownictwa kuchni – szkoły nr 145 przy ul. Nowolipki 68. Gela uczyła tam rysunków, przygotowywała wystawy prac uczniów, robiła kostiumy i dekoracje do przedstawień, m.in. do "Pór roku" wystawionych w teatrze Femina w maju 1942 r. Była znana i ceniona za zaangażowanie, w 1942 r. otrzymała nagrodę od przewodniczącego Judenratu Adama Czerniakowa. Chociaż walka o przetrwanie rodziny i troska o dziecko pochłaniały większość jej czasu i energii, starała się także malować, koncentrując się na tworzeniu portretów osób z najbliższego otoczenia – rodziny, uczniów i pracowników szkoły, przyjaciół. Jej postawę artystyczną potwierdzają słowa jej ostatniej woli:"Ja nie potrafię przekazać detali naszego strasznego losu, wielkiej tragedii naszego narodu. Zostawiam to moim kolegom, żydowskim pisarzom". Z tego okresu pochodzi jedyny znany autoportret malarki. Utrzymywała zapewne kontakty ze środowiskami literackim i artystycznym, skupiającymi się wokół gettowych kuchni. Literaci mieli swoją najpierw przy ul. Karmelickiej 5, później przy ul. Tłomackie 13 w oficynach, dziennikarze przy ul. Leszno 14, artyści przy ul. Orlej 6.22 lipca 1942 r. hitlerowcy rozpoczęli deportację mieszkańców getta do obozu zagłady w Treblince, trwającą z przerwami do 21 września. Ogółem wywieziono i zamordowano około 300 000 ludzi. Na przełomie lipca i sierpnia, w niezwykle dramatycznych okolicznościach, Gela przygotowywała swoje obrazy do ukrycia. "Teraz ratuję, co się da – pisała – resztę pozostawiam 'boskiej opiece'. (…) Proszę każdego, kto, znajdzie moje prace, by wziął pod uwagę, że musiałam zmniejszyć ich format i dopasować do zaistniałych możliwości". Prawdopodobnie wtedy większość z wybranych prac opatrzyła sygnaturami w języku żydowskim oraz napisami identyfikacyjnymi. Z relacji Beli (Wandy) Elster wiadomo, że wraz z rodziną i przyjaciółmi zdołała przetrwać wielką selekcję w getcie trwającą od 6 do 12 września w skrytce urządzonej na terenie szkoły przy ul. Nowolipki 68: "Rozlokowaliśmy się w wąskim korytarzyku, skurczeni, nasłuchując z biciem serca odgłosów, spływającej przez rury wodociągowe, wody. Z nami siedzieli Lichtensztajn z żoną i małym dzieckiem. Naraz dał się słyszeć znany stukot butów, głosy Niemców. Zamarliśmy. (…) Baliśmy się, że dziecko Lichtensztajnów zbudzone hałasem, zacznie płakać. Liczyliśmy minuty ściskając w dłoniach noże i siekiery. Nagle ni stąd ni zowąd rozległy się tony walca. Oniemieliśmy ze zdumienia. W opuszczonej szkole stał fortepian, na którym Niemcy, zauważywszy go, zaczęli grać. Pewni, ze nikogo nie ma poszli dalej… W kryjówce tej siedzieliśmy kilka dni. Pierwszy odwiedził nas Ringelblum i przyniósł wiadomości ze świata i przebiegu akcji na Miłej." ŚmierćPo zakończeniu "akcji" władze okupacyjne utworzyły tzw. "getto szczątkowe", które miało status zbliżony do obozu pracy, składało się w większości z zakładów produkcyjnych – szopów, w których byli skoszarowani pozostali przy życiu Żydzi. Wiadomo, że Lichtensztejn, tak jak Emanuel Ringelblum, miał przydział do szopu Bernarda Hallmana, zajmującego tereny przy ulicy Nowolipki. Gela wraz z córeczką pozostawały w ukryciu.Ostatnim "znakiem" jej życia jest list z 22 września 1942 r. do pana Hirszela, jednego kierowników szopu B. Hallmana, z prośbą o przyznanie jej przydziału: "Jestem bodaj jedyną malarką – pisała apelując o zrozumienie - spośród wszystkich żydowskich malarzy i w ogóle (…) żydowskich twórców – ludzi sztuki, których już z nami nie ma. Sądzę, że naród żydowski przyszłości nie powinien składać się wyłącznie z rzemieślników (…). Dlatego należy też ratować żydowskiego artystę, aby mógł później odtworzyć życie żydowskie za pomocą pióra i pędzla."Niestety według zapisku jej męża na dokumencie, "nic z tego nie wyszło".
Lichtensztajn razem z Rengelblumem brali udział w przygotowaniach do powstania. Temu ostatniemu zawdzięczamy informację o jego śmierci w nocy z 17 na 18 kwietnia: "O szarym świcie pożegnaliśmy się. Smolar i Lichtensztajn postanowili przekraść się [z szopuBrauera przy Nalewkach] do szopuHallmanna. (…) Zapewne tam nie dotarli, gdyż było tam mnóstwo posterunków żandarmerii, SS i Ukraińców. Zostali prawdopodobnie zabici po drodze, jak tysiące innych Żydów warszawskich". Opierając się na informacjach zachowanych w dokumentach i relacjach należy przyjąć, że Gela wraz z córeczką Margelit, zginęły podczas powstania trwającego do 16 maja 1943 roku.W protokole otwarcia skrzynki z jej spuścizną, dr Laura Eichhorn, w obecności przyjaciół Lichtensztejnów, Blumy i HerszaWasserów, napisała znamienną uwagę: "Zginęła z mężem i dzieckiem, bez śladu, nikt z przyjaciół, którzy przeżyli nie wie, jaka śmierć ich spotkała".
Komentarze (0)