– Każdy przedsiębiorca, który prowadzi biznes, oprócz tego, że powinien zabezpieczać swój majątek, zobowiązania, czyli pasywa, powinien także pamiętać o zabezpieczeniu należności – mówi agencji Newseria prof. Jacek Lisowski, kierownik Katedry Ubezpieczeń na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu. – Średnio w polskich przedsiębiorstwach około 25 proc. aktywów majątku to są należności. To oznacza, że jakakolwiek upadłość albo perturbacje finansowe odbiorców mogą powodować perturbacje u samego przedsiębiorcy.
W Polsce działalność gospodarczą zarejestrowały 3 mln przedsiębiorców. Większość z nich to firmy małe i mikro, zatrudniające co najwyżej kilka osób. Dla tego typu działalności gospodarczej płynność finansowa to fundament nie tyle sukcesu, ile przetrwania. Prof. Lisowski wyjaśnia, że w bardziej rozwiniętych gospodarkach 1/3 firm ma tego typu ubezpieczenie. W Polsce do tej pory z ubezpieczeń należności korzystały głównie duże korporacje.
– Duży przedsiębiorca ma najczęściej zespół, który może zarządzać i pilnować należności, więc polityka kredytowa jest pod kontrolą. Natomiast mały przedsiębiorca nie ma do tego ludzi – mówi prof. Lisowski. – Odpowiedzialność, jaka ciąży na przedsiębiorcy, powoduje, że często majątek całej rodziny, wielu osób, może zostać niejako pomniejszony przez sprzedaż towaru niewłaściwemu odbiorcy.
Stąd też rosnące zainteresowanie mniejszych firm ubezpieczeniami należności.
– W większości w ofercie firm ubezpieczeniowych są produkty dosyć skomplikowane. Z jednej strony trzeba przedstawić dokumenty firmy, którą chcemy ubezpieczyć, z drugiej strony ta firma musi przejść pozytywną analizę. Z naszej strony musi być również zabezpieczenie w postaci obrotów firmy, które pozwalałyby na uzyskanie takiego bądź innego ubezpieczenia ze strony firmy ubezpieczeniowej – mówi Piotr Nagawski, prezes zarządu drukarni WIP Druk. – Pojawiają się jednak produkty, dzięki który – bez zbędnego zaangażowania własnego czasu i czasu klienta – można uzyskać ubezpieczenie należności pozwalające zwolnić środki obrotowe.
Jak podkreśla, coraz więcej kooperantów z branży poligraficznej zaczyna korzystać z ubezpieczeń należności. Kierowana do MŚP oferta częściej pojawia się u ubezpieczycieli, którzy postrzegają ten sektor jako perspektywiczną grupę klientów, tym bardziej że rynek produktów dla dużych firm jest już nasycony.
Z ofertą dla małych firm wychodzi także Euler Hermes. Polisa Simplicity ma być przede wszystkim łatwo dostępna – można ją zakupić przez internet i nie wymaga wielu formalności.
– Klient będzie podawał jeden parametr, czyli jego obrót. Liczymy tutaj na współpracę z firmami, które realizują naprawdę małe obroty, np. do miliona złotych. Po podaniu obrotu do ubezpieczenia przedsiębiorcy będą dostawali od razu kalkulację i umowa będzie gotowa do podpisania – mówi Bogdan Wiesiołek, członek zarządu ds. sprzedaży i marketingu Euler Hermes.
Oferta spółki to odpowiedź na obserwację rynku, czyli wzrost ryzyka związanego z odroczonymi terminami płatności w sektorze MŚP.
– Jesteśmy w Grupie Allianz i nasze siły sprzedażowe obserwują, że nie tylko duże i średnie przedsiębiorstwa szukają rozwiązań dotyczących ubezpieczenia należności. Jeśli firma realizuje obrót na poziomie 2 mln zł i musi za to zapłacić kilka tysięcy złotych, to wydaje się, że jest to dobre rozwiązanie. Dzięki temu będzie w przyszłości mogła bez ryzyka podchodzić do swoich klientów, którzy będą wymagali od niej odroczonych terminów płatności – podkreśla Wiesołek.