Najważniejsza sprawa to wybór odpowiedniego warzywa. Należy przy tym być wyjątkowo czujnym - jeżeli w pośpiechu na ryneczku czy w sklepie złapiemy byle co, to w najlepszym wypadku możemy zrobić z tego zupę. Natomiast jeśli będziemy przestrzegać kilku podstawowych zasad, to sukces kulinarny w zasadzie murowany, nic innego nie może pójść źle. Po pierwsze patrzymy, czy kwiat (główka) jest zamknięty. Jeśli już się rozchyla, to znaczy, że spotkaliście się za późno. Dyskwalifikują również wszelkie plamy. Nie mogą być też "sflaczałe" - każdy musi być elastyczny. Jeżeli mamy wątpliwości, ostateczną próbą jest potarcie jednego o drugi - powinniśmy usłyszeć delikatne skrzypienie.
Teraz kolory. Zielone, najszczuplejsze, nabierają swojej barwy, ponieważ wystają z ziemi. Ich smak jest dość zdecydowany i intensywny. Jeżeli nie są zbyt grube, nie ma potrzeby ich obierać. Białe dojrzewają w ziemi i są delikatniejsze. Należy je pozbawiać skórki do wysokości mnie-więcej 3/4 - główki, która jest najsmaczniejsza, nie ruszamy. Czasem wreszcie natrafimy - chyba w zasadzie tylko w dobrych delikatesach - na szparagi lekko fioletowe. Kosztują ze dwa razy więcej, ale są tego warte. Mają przyjemny, lekko orzechowy, odświeżający aromat. Również należy je obrać.
Na początku oddzielamy zdrewniałą, najmniej smaczną końcówkę. Po prostu łapiemy szparaga za dwa końce i zginamy. Sam wie, gdzie ma pęknąć. Końcówki możemy użyć do gotowania jakiegoś wywaru.
Jak gotować? Są w sklepach specjalnie garnki do szparagów, wysokie i wąskie, pozwalające ustawić je pionowo, tak, żeby główka wystawała nad osoloną i lekko posłodzoną wodę. Ale jeżeli zrobimy to po prostu np. na parze, to też będzie ok. Najważniejsze, żeby nie robić tego zbyt długo. Zielone ok. 4 minuty, białe i fioletowe 7-8.
Niezależnie, czy będziemy robić np. zupę, podawać je samodzielnie, jako przystawkę czy danie główne, najważniejszą zasadą jest: nie przekombinować! Dajmy przemówić ich naturalnej dobroci. Nie może to być nic trudniejszego niż np. zapieczenie ich w boczku.
pęczek zielonych szparagów
10 plasterków wędzonego surowego boczku
oliwa
do gotowania: pół łyżeczki soli, pół łyżeczki cukru
Ugotowane szparagi zawijamy - pojedynczo albo parami - w cieniutko ukrojone plasterki surowego wędzonego boczku albo jakiejś dojrzewającej szynki. Każdy pakuneczek lekko skropić oliwą. Niektórzy po wierzchu lubią posypać je również odrobinką sera typu parmezan, ale ja raczej odradzam: same są wystarczająco dobre. Jeśli już musimy dodać coś dla koloru albo fantazji, lepiej będzie dać nieco tartej bułki. Wstawiamy do pieca rozgrzanego do 200 stopni tylko na tyle, żeby nasz boczek zdążył zazłocić się i stać się przyjemnie chrupkim.
I co, jeszcze chyba nigdy w naszej kuchni nie było tak prosto i tak mało roboty? A efekt gwarantowany.
Zbigniew Smółko
Więcej przepisów znajdziesz ( TUTAJ)
Zobacz również: Przepisy Czytelników
Komentarze (0)