W listopadzie 18. Dywizja Zmechanizowana w Siedlcach przekazała, że niedaleko granicy polsko-białoruskiej, gdzie trwa kryzys migracyjny, a polskiej granicy strzeże m.in. wojsko, doszło do śmierci 40-letniego żołnierza. Służył jako starszy szeregowy w 21. Brygadzie Strzelców Podhalańskich w Rzeszowie. Informowano, że do śmierci doszło w czasie wolnym żołnierza.
- W niedzielę, 7 listopada br. w godzinach porannych żołnierze wykonujący zadania logistyczne w obszarze przygranicznym (poza strefą stanu wyjątkowego) po przebudzeniu stwierdzili, że jeden z nich nie daje oznak życia. Pomimo prowadzonej akcji reanimacyjnej, lekarz przybyły na miejsce stwierdził zgon żołnierza 21 Brygady Strzelców Podhalańskich - czytamy w oświadczeniu na profilu Facebook, 18. Dywizji Zmechanizowanej.
Gazeta Wyborcza poinformowała właśnie, że zna wyniki sekcji zwłok żołnierza.
- "Wyborcza" dotarła do wyników sekcji zwłok 40-letniego starszego szeregowego, który zmarł na początku listopada na terenie przygranicznym w Kopytowie (gmina Kodeń - przyp.red.) na Lubelszczyźnie. Przyczyną śmierci było upojenie alkoholem - czytamy w "Wyborczej".
Płk Robert Dąbek, pełniący funkcję zastępcy szefa Prokuratury Rejonowej w Lublinie ds. wojskowych, powiedział "Wyborczej", że w trakcie badań "wykluczono, aby śmierć żołnierza mógł spowodować uraz mechaniczny bądź osoby trzecie". - Przyczyną zgonu było gwałtowne uduszenie się w następstwie zatkania dróg oddechowych treścią wymiotną - przekazał Wyborczej, płk Dąbek.
W organizmie zmarłego stwierdzono 3,61 promila alkoholu.
Dodatkowo, Wyborcza poinformowała, że na terenie wygaszonej kilka lat temu, szkoły, gdzie byli zakweterowani żołnierze, były opakowania po alkoholu.
- Mieszkańcy gminy Kodeń, z którymi rozmawialiśmy, twierdzą, że z budynku zajmowanego przez wojsko miały dochodzić odgłosy alkoholowych libacji - czytamy w Wyborczej.
Nikt jeszcze nie usłyszał zarzutów.
Komentarze (0)