Generał Józef Bielak (1729-1794): Najdzielniejszy z podlaskich Tatarów

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: S. Hordejuk

Generał Józef Bielak (1729-1794): Najdzielniejszy z podlaskich Tatarów - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Kultura Z Tatarami układało się nam w historii różnie. W "Krzyżakach" razem, w "Ogniem i mieczem"oddzielnie, w "Potopie" z Kmicicem razem w Prusach, w "Panu Wołodyjowskim" z powodu czupiradła znowu na noże... Jednak kiedy Jan III Sobieski osadził skośnookich kawalerzystów pod Białą Książęcą (dzisiaj Podlaską), Rzeczpospolita zyskała na stałe dzielnych obrońców i dobrych obywateli. Na zaszczytnym miejscu wymienić tu trzeba generała Józefa Bielaka, posesjonata na Koszołach i Kościeniewiczach.

Józef Bielak urodził się z dawna w Rzeczypospolitej siedzącej, rodzinie Tatarów spod Nowogródka. W familii tej nie istniało pytanie o wybór drogi zawodowej młodzieńca - wiadomo było, że ani pług, ani waga dla niego, tylko siodło, lanca i szabelka. Pierwsze doświadczenia zdobywa w wojnie siedmioletniej (1756-1763), kiedy po stronie austriackiej wojuje z Prusami. Na polach bitew wyrąbuje sobie pułkownikowskie szlify. Wtedy też, przez małżeństwo, nabywa wieś Koszoły w powiecie bialskim. Z czasem też będzie właścicielem włości w Kościeniewiczach, Wólce Kościeniewickiej, Połoskach, Ortelu Królewskim i Studziance. Jako wybitny gospodarz nie zasłynął, ale i nie tego chyba po nim oczekiwano. 

Po wybuchu konfederacji barskiej w 1768 litewscy Tatarzy chętnie przystępują do tego ruchu, nawet mimo jego ultrakatolickiego charakteru. 9 lipca 1768 Bielak wyróżnia się pod Słonimiem. Jego oddział bije się zawsze w awangardzie, nie stroni od dalekich zwiadów. W 1770 dostaje się pod komendę hetmana Ogińskiego, znacznie lepszego kompozytora niż dowódcy. XX-wieczny historyk-dziennikarz Karol Zbyszewski napisze, że Ogiński pod Stołowiczami wypoczywał po pracowitej nocy u boku grubej panny d`Assert, komponując operę gdy kapitan Suworow napadł na niestrzeżony całkiem obóz; 700 Moskali rozgromiło doszczętnie 5000 konfederatów, nieprzytomnego ze strachu hetmana przeprowadzili słudzy w nocnej koszuli przez granicę. W czasie tej haniebnej klęski kompromitacji jako jedyny uniknął Bielak właśnie, bo tylko on kazał swoim ludziom rozłożyć się nie w piernatach, a w polu i zaciągnąć warty. 

Po upadku konfederacji Bielak wraca do łask królewskich, co więcej: otrzymuje generalskie lampasy. Korespondencję ze Stanisławem Augustem zresztą prowadzić będą przez długie lata. 

Korzystając z dość spokojnego okresu rozsiada się w ulubionych Koszołach, gdzie z żonami - najpierw Urszulą z Łosiów potem Kunegundą z Tuhanów-Baranowskich dorabia się z górą tuzina potomstwa. Dowodzi pułkiem złożonym z samych litewskich Tatarów, połączonym w całość nie tylko dyscypliną wojskową, ale i jednością narodowo-religijną. W rozmaitych momentach jednostka liczyła od 600 do 700 koni. Po wybuchu wojny w 1792 roku Gazeta Narodowa i Obca już w maju ma okazję donieść o Tatarach, że waleczni ci żołnierze, zebrawszy się do swoich mołłów czyli duchownych, zaprzysięgli na Alkoran bronić króla, ojczyzny i ustawy rządowey. Niestety z racji na niedołęstwo dowódców oddziałowi Bielaka przychodzi głównie bić się w ariergardzie i odsłaniać odwrót. Samodzielnie broni przeprawy przez Niemen, a kiedy Moskale próbują przeprawy wpław siada im na karki i przegania z powrotem. Jeszcze pod Brześciem, w ostatnim wojny akordzie potrafi niespodziewanym zwrotem rozbić rosyjskie szwadrony, jednak był to już łabędzi śpiew wojny na Litwie.W ostatnich swoich bojach generał bierze udział już jako posiwiały starzec. Sześćdziesiąt kilka lat w II połowie XVIII stulecia to wiek już poważny. Prochy rosyjskie, pruskie i te najbardziej śmierdzące, bo z wojen domowych, wąchał już od lat czterdziestu. W zgodnej relacji pamiętnikarzy jednak starzec ów, ociężały, powolny, w bitewnej okazji zmieniał się nie do poznania. Pisze jego biograf Kryczyński: uniesienie tryska ze źrenic, głowa pochyla się jak u tura i Bielak, przepełniony deterministyczną wiarą Islamu, razi wroga szalonym atakiem. Szarża ułańska, tak właściwa wschodniej, ognistej naturze, to jego ulubiony sposób walki...  W ostatniej kampanii wielu zarzucało mu brak dyscypliny i należytej organizacji; pisze Wolański: Tatar w wojsku osiwiały, odwagi szalonej, lecz jako wódz nieprzezorny, i ociężały wiekiem i umysłem. Trzecia wreszcie opinia z pamiętników Sułkowskiego: jenerał Bielak był starcem osiwiałym w bojach, bardzo mało wprawdzie wykształcony, lecz miał dosyć doświadczenia w wojnie podjazdowej i dużo odwagi. Nie on jeden zresztą wypomina Bielakowi braki w formalnym przygotowaniu. Wielu też jednak wskazuje na inną cechę, dość może zaskakującą u tatarskiego kawalerzysty: dobroduszność, łagodność i pewną prostotę w obejściu. 

Kiedy w 1794 roku Kościuszko, to co najlepsze Rzeczpospolitej zostało rzuca do ostatniego boju, nie może przy nim zabraknąć podlaskich Tatarów. Generał Bielak, razem z pułkownikiem Jakubem Azulewiczem ze Studzianki, niezwłocznie zgłosili akces do Insurekcji. Niestety już w czerwcu 1794 roku stary wojownik zmarł. Pochowany został na mizarze w Studziance. Synowie - jakżeby inaczej! - siodło w siodło, buńczuk w buńczuk, oficerowie kawalerii.

 

 

 

 

Józef Bielak doczekał się biografii pióra znakomitego polskiego tatarskiego historyka - Stanisława Kryczyńskiego. Nie jest wprawdzie pozbawiona błędów (m.in. podaje, że Bielak urodził się w 1741 roku), stanowi jednak ciągle podstawowe źródło wiedzy o tatarskim dowódcy. Za konsultację historyczną autor dziękuje Sławomirowi Hordejowi, współczesnemu znawcy historii Tatarów ze Studzianki i okolic

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE