2 Lubelska Brygada Obrony Terytorialnej uczestnicy w operacji pk. "Silne Wsparcie", która prowadzona jest w rejonie granicy polsko-białoruskiej, gdzie trwa kryzys migracyjny. Jednym z elementów operacji są patrole konne w rejonie odpowiedzialności 2 LBOT. Początkowo na Lubelszczyźnie wdrażano projekt juczenia koni, czyli transportu amunicji i wyposażenia w terenie trudnodostępnym. Konie wykorzystywane są do takich działań w największych armiach świata.
- Okolice Bugu, rozlewiska, są ciężkim terenem, w którym nie radziły sobie pojazdy. Nawet quady, nie mówiąc o innych środkach transportu. Dlatego podjęto decyzje o rozwijaniu i testowaniu projektu wykorzystania koni w tamtych warunkach - informuje kpt. Damian Stanula, oficer prasowy 2 LBOT.
Terytorialsi podkreślają, że konie przemieszczają się cicho, a w terenie przygodnym w praktycznie niezauważalny i niesłyszalny sposób można przemieścić się w każde miejsce i szybciej niż inne pojazdy wojskowe. Dodatkowo zasięg działania nie jest ograniczony stacjami paliw.
- Oczywiście kolejnym punktem jest reakcja na niebezpieczną sytuację, ponieważ konie często mogą ostrzec jeźdźca, bądź zareagować zanim człowiek dostrzeże zagrożenie. Następnym ważnym aspektem jest głębokość obserwacji. Żołnierz siedzący na koniu ma zdecydowanie większy wgląd w teren. Trzeba również zaznaczyć, że koń to 500 kilogramów o temperaturze około 38 stopni, więc to naturalny grzejnik dla jeźdźca - wyjaśnia kpt. Stanula.
Terytorialsi zaznaczają, że sytuacja na granicy pokazała, że projekt, który miał się zakończyć na juczeniu koni, ewoluował w dalszym kierunku i można go wykorzystać w takim wariancie, jak w tej chwili.
Komentarze (0)