Hiszpania kulinarnie kojarzy nam się pewnie głównie z owocami morza, rybami, mnóstwem oliwy, genialnymi przystawkami tapas, paellą i świetnym pomidorowym chłodnikiem gazpacho. Najbardziej znaną słodkością są pewnością churros, czyli podłużne pręty z parzonego ciasta, smażone w głębokim tłuszczu i podawane ze słodkimi dodatkami. Pochodzenie nazwy jest niejasne, ale za to jeśli usłyszymy, że jakaś Latynoska mówi o nas, że jesteśmy "churro" (w zależności od kątka Hiszpani: czurro, ciurro, szurro) to znaczy po prostu tyle, że jesteśmy "ciacho" (i to wcale nie w sensie, że piernik...).
Churros to cała kultura, na każdej niemal ulicy spotkamy specjalne kafejki i sklepiki, które się właśnie w nich specjalizują. Często, w towarzystwie filiżanki mocnej kawy, stanowią podstawowy pomysł na śniadanie. Rzeczywiście potrafią dać fajny impuls do porannej aktywności.
80 gramów masła
250 ml wody
170 gramów mąki 450
pół płaskiej łyżeczki soli
2 średnie jajka
50 gramów cukru waniliowego
do smażenia: 500 ml oleju roślinnego
sos czekoladowy:
tabliczka czekolady mlecznej i 70 ml śmietany 30
Zaczynamy od roztopienia w garnku 70 gramów masła, połowy płaskiej łyżeczki soli i ok. 220 - 250 ml wody. Podgrzewamy aż do połączenia się składników. Teraz szybko, w jednej porcji, dodajemy 170 gramów przesianej mąki tortowej (czyli 450-500). Zmniejszamy ogień i energicznie mieszamy drewnianą łyżką, aż powstanie jednorodne, zwarte ciasto. Robimy to jak najszybciej, powinno nam to zająć około minuty. Broń Boże, nie może się w żadnym wypadku przypalić. Ciasto powinno samo odchodzić od brzegów garnka.
Odstawiamy je pod przykryciem na czas niezbędny do wystudzenia - pół godziny do godziny.
Następnie dodajemy do ciasta cukier waniliowy oraz po kolei, starannie cały czas wyrabiając, dwa średnie jajka. Nie zrażajmy się, że na początku będzie nam szło to dość opornie, mogą zrobić się nawet grudki. Po kilku chwilach jednak znowu zrobi się gładko. Ciasto powinno być nieco gęstsze niż budyń. Czy można zrobić to np. robotem planetarnym? Można.
Ze smażeniem churros to jest cały rytuał. Hiszpanie mają specjalne rękawy cukiernicze, z końcówką w kształcie gwiazdki, przez które wyciskają ciasto do gorącego oleju, starannie odmierzając, żeby wszystkie kawałki były takiej samej długości. Owszem, miłe to, fajnie oto wygląda. Ale jeżeli po prostu weźmiecie solidną foliową torebkę, utniecie jeden róg tak, żeby dziurka miała ok. 1 cm średnicy, to też będzie dobrze.
W szerszym rondlu rozgrzewamy pół litra, albo i więcej, oleju rzepakowego, albo słonecznikowego. Temperaturę sprawdzamy eksperymentalnie: wrzucamy kawałek naszego ciasta. Jeżeli natychmiast zacznie tańczyć, puszczać bąbelki i zmieniać kolor na złoty - to znaczy, że jest odpowiednio. Nie możemy też przegiąć w drugą stronę - grozi nam, że z zewnątrz będzie przysmażone, a środek jeszcze surowy. Po prostu musimy sprawdzić i dopiero wrzucać większą porcję. Wyciskamy je z naszego rękawa, odcinając co jakiś czas nożyczkami. Zwykle smażenie zajmuje to ok. 2 min z obydwu stron. Wyjmujemy łyżką cedzakową, odsączamy na ręczniku papierowym.
Najpowszechniej churros podawane są obtoczone w cukrze pudrze z cynamonem albo najprostszym sosem czekoladowym (100 gramów czekolady rozpuszczonej na parze z 70 ml śmietanki 30 proc.), ale możemy spotkać je również z sosem karmelowym, a nawet w wersji na słono.
Zbigniew Smółko
Więcej przepisów znajdziesz ( TUTAJ)
Zobacz również: Przepisy Czytelników
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.