reklama

Świąteczna wędlina bez wędzenia

Opublikowano:
Autor: redakcja

Świąteczna wędlina bez wędzenia - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook
Kulinaria- wyższa szkoła gotowania na gazieWigilia to oczywiście moment chwały dań bezmięsnych i rybnych, ale potem przez dni Bożego Narodzenia i okolice Nowego Roku już nie ma takich ograniczeń. Jednym ze specjałów naszych domowych świątecznych stołów są wędzone wędliny - szynki, schaby, boczki, balerony, kiełbasy... W niektórych rodzinach to cała tradycja, niemal rytuał przedświąteczny, jak mycie okien i ubieranie choinki. Ale nie zawsze jest czas. Dziś pomysł na schab. Robi się dziesięć dni. Ale warto zaczekać.
reklama

Kochani, o jedno Was w tym miejscu z całej siły proszę... Dobroć domowych wędlin to w "większej połowie" kwestia jakości mięsa. A uczciwego schabu nie da się kupić na promocji po 12 złotych. Po prostu nie. Uwierzcie, że ten biedny prosiak bożego świata nie widział, jadł tylko jakieś starannie opracowane "na przyrost" paskudztwa i preparaty. Nie chcecie znać szczegółów. Poszukajcie jakichś kontaktów na wsi, może komuś się jeszcze chce prosiaczka na resztkach z własnego stołu i kartoflach uhodować. A jak nie, to idźcie do niewielkiej, lokalnej masarni, o której wiecie, że jej dostawcami są miejscowi rolnicy. Jeszcze ich trochę zostało i po dobre mięso tylko tam. Bo tylko tam widzicie je z bliska, możecie powąchać, obejrzeć. A nie tylko zobaczyć, czasem szokująco niską, cenę. Ja wiem, może kogoś odzieram ze złudzeń, ale ja w ten sposób pokazuję, że Was lubię. A teraz do roboty.

reklama

Suszony schab w ziołach

1 kg schabu bez przerostów tłuszczowych
25 dkg cukru
15 dkg soli
liść laurowy, grubo tłuczony pieprz czarny, pieprz ziołowy

Bierzemy kawałek ok. 1 kg. Odcinamy wszelkie przetłuszczenia i błony. Właśnie one mogą stać się źródłem ewentualnych zakażeń. Płuczemy w zimnej wodzie i osuszamy papierowym ręcznikiem. Po czym - tu może pewne zaskoczenie: porządnie, grubo obsypujemy... cukrem! Do lodówki na dobę, odwracamy po 12 godzinach.

Następnego dnia płuczemy, wycieramy i powtarzamy zabieg, tyle że z solą. 

Potem znowu wyjmujemy, spłukujemy sól i teraz dodajemy przyprawy. Jakie? A jakie ci serce i wyobraźnia dyktują. Ja najchętniej używam grubo mielonego pieprzu z kolendrą, ale jest też pieprz ziołowy, czosnek, majeranek... 

reklama

Następnego dnia przychodzi kluczowy moment. Zaczynamy suszenie. Pakuję mięso w siatkę wędliniarską (a jak nie mam, to po cichu podbieram żonie pończochę...). Obwiązuję sznurkiem, żeby zachować kształt i wieszam w przewiewnym miejscu, na przykład w  kuchennym oknie. Raz na jakiś czas odwracam do góry nogami, bo chcę, żeby wysuszenie było równomierne. Jeżeli kawałek mięsa nie jest zbyt duży, tydzień powinien wystarczyć. A jak powisi dłużej, to na pewno zdążymy na Sylwestra. Dokładnie tak samo możemy postąpić z polędwiczką, boczkiem, a nawet podgardlem. Jeżeli nam po Świętach jakiś kawałeczek zostanie (nie sądzę...) i wysuszy się "na kamień", świetnym pomysłem jest potarcie go tarce z grubymi oczami i dodanie do makaronu. Kapitalne spaghetti: oliwa, czarny pieprz i suszona szynka. Nic więcej. 

reklama

Niech się darzy!!!

Zbigniew Smółko

 

Więcej przepisów znajdziesz  ( TUTAJ)

Zobacz również: Przepisy Czytelników

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo