Kochani, o jedno Was w tym miejscu z całej siły proszę... Dobroć domowych wędlin to w "większej połowie" kwestia jakości mięsa. A uczciwego schabu nie da się kupić na promocji po 12 złotych. Po prostu nie. Uwierzcie, że ten biedny prosiak bożego świata nie widział, jadł tylko jakieś starannie opracowane "na przyrost" paskudztwa i preparaty. Nie chcecie znać szczegółów. Poszukajcie jakichś kontaktów na wsi, może komuś się jeszcze chce prosiaczka na resztkach z własnego stołu i kartoflach uhodować. A jak nie, to idźcie do niewielkiej, lokalnej masarni, o której wiecie, że jej dostawcami są miejscowi rolnicy. Jeszcze ich trochę zostało i po dobre mięso tylko tam. Bo tylko tam widzicie je z bliska, możecie powąchać, obejrzeć. A nie tylko zobaczyć, czasem szokująco niską, cenę. Ja wiem, może kogoś odzieram ze złudzeń, ale ja w ten sposób pokazuję, że Was lubię. A teraz do roboty.
Suszony schab w ziołach
1 kg schabu bez przerostów tłuszczowych25 dkg cukru
15 dkg soli
liść laurowy, grubo tłuczony pieprz czarny, pieprz ziołowy
Bierzemy kawałek ok. 1 kg. Odcinamy wszelkie przetłuszczenia i błony. Właśnie one mogą stać się źródłem ewentualnych zakażeń. Płuczemy w zimnej wodzie i osuszamy papierowym ręcznikiem. Po czym - tu może pewne zaskoczenie: porządnie, grubo obsypujemy... cukrem! Do lodówki na dobę, odwracamy po 12 godzinach.
Następnego dnia płuczemy, wycieramy i powtarzamy zabieg, tyle że z solą.
Potem znowu wyjmujemy, spłukujemy sól i teraz dodajemy przyprawy. Jakie? A jakie ci serce i wyobraźnia dyktują. Ja najchętniej używam grubo mielonego pieprzu z kolendrą, ale jest też pieprz ziołowy, czosnek, majeranek...
Następnego dnia przychodzi kluczowy moment. Zaczynamy suszenie. Pakuję mięso w siatkę wędliniarską (a jak nie mam, to po cichu podbieram żonie pończochę...). Obwiązuję sznurkiem, żeby zachować kształt i wieszam w przewiewnym miejscu, na przykład w kuchennym oknie. Raz na jakiś czas odwracam do góry nogami, bo chcę, żeby wysuszenie było równomierne. Jeżeli kawałek mięsa nie jest zbyt duży, tydzień powinien wystarczyć. A jak powisi dłużej, to na pewno zdążymy na Sylwestra. Dokładnie tak samo możemy postąpić z polędwiczką, boczkiem, a nawet podgardlem. Jeżeli nam po Świętach jakiś kawałeczek zostanie (nie sądzę...) i wysuszy się "na kamień", świetnym pomysłem jest potarcie go tarce z grubymi oczami i dodanie do makaronu. Kapitalne spaghetti: oliwa, czarny pieprz i suszona szynka. Nic więcej.
Niech się darzy!!!
Zbigniew Smółko
Więcej przepisów znajdziesz ( TUTAJ)
Zobacz również: Przepisy Czytelników
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.