Działać tak można w zasadzie z każdym mięsem, ale dzisiaj użyjemy kurczaka.
Proponuję uda (górna część) albo same podudzia.
kilogram mięsa z kurczaka (podudzia albo nogi)
400 ml jogurtu typu bałkańskiego
sól, pieprz
sok z limonki, tarty imbir, rozciśnięty czosnek, suszona papryka słodka, papryka pikantna, świeża kolendra, przyprawa garam masala i kmin rzymski
Czasem warto przespacerować się do jednego sklepu więcej, żeby kupić takie dobrej jakości. Jakoś nie wierzy mi się bowiem, że mięso kosztujące w markecie mniej niż 10 zł może powstać w sposób choć trochę przypominający naturalny.
Marynowanie w jogurcie pozwala, żeby wapń uruchomił enzymy, których praca spowoduje zmianę struktur białka i w efekcie kruchość. Ponieważ jogurt z natury jest lekko kwaśny, do procesu używajmy naczyń szklanych albo np. foliowego woreczka. Wszystkie składniki dodajemy od początku marynowania. Wyjątkiem jest sól, która wyciąga z mięsa wilgoć - a tego akurat nie chcemy. Na początek więc tylko szczyptę, a potem więcej.
Co dodajemy do jogurtu? W zasadzie co nam serce i wyobraźnia dyktują, ale ja najbardziej lubię skręcić przy takiej okazji w kierunku czegoś egzotycznego, pachnącego Azją. Czyli na pewno potarty świeży imbir. Na pewno świeżo wyciśnięty czosnek. Sok i skóra z limonki - koniecznie. Świeże albo suszone liście kolendry - uwielbiam, ale jeśli ktoś akurat nie chce to może być pietruszka. Suszona słodka papryka. I jeszcze jakaś pikantna, najlepiej świeża, w ilości odpowiadającej naszym gustom. I jeszcze któraś z egzotycznym mieszanek typu garam masala albo po prostu mielony kmin rzymski. Nie ma jednej złotej proporcji, kanonicznego przepisu. Róbcie, jak uważacie, będzie dobrze. A jak nie za pierwszym razem to za drugim.
Marynować należy przez kilka godzin, ale nawet jedna robi już dużą różnicę. Dbamy o to, żeby każdy kawałek mięsa był pokryty równomiernie. W tym czasie trzymamy w lodówce.
Piekarnik rozgrzewamy do 160 stopni. Mięso wyjmujemy z marynaty i lekko oskrobujemy z sosu. Nie jakoś radykalnie, ale chcemy je piec, a nie gotować. Kawałki układamy w naczyniu żaroodpornym i wstawiamy na 50 minut (jeśli przygotowujemy całą pierś albo podstawą dania jest karkówka wieprzowa - to możemy ten czas przedłużyć). Potem, na ostatnie 15 minut, podkręcamy temperaturę do 200 stopni. Dzięki temu mięso się ładnie zarumieni, a wierzch zrobi się przyjemnie chrupki.
Na wydaniu posypuję jeszcze danie świeżo posiekaną papryczką, skrapiam sokiem z limonki i jeszcze, jakżeby inaczej, trochę świeżej kolendry.
Podaję w towarzystwie miseczki jogurtu z listkami mięty. Co jeszcze do tego? Świetnie pasuje najprostszy ryż, jeszcze lepiej zaś jakieś dobrze chłonące sos pieczywo, którym będzie można potem starannie wytrzeć resztki sosu. Oryginalnie w Azji podaje się chlebki typu naan, które czasem można też już dostać w naszych marketach. Nie tak dobre, jak oryginalne, nie tak dobre, jak te, które można zrobić samemu w domu, ale całkiem, całkiem...
Zbigniew Smółko
Więcej przepisów znajdziesz ( TUTAJ)
Zobacz również: Przepisy Czytelników
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.