Najczęściej zadawanym pytaniem jest: obierać czy nie obierać? Jeden rabin powie że tak, drugi że nie... Młody, taki wielkości fasoli, oczywiście że nie - to w jego cieniutkiej skórce znajduje się najwięcej wartości odżywczych i sporo smaku. Jeżeli już skórka jest twarda - po zblanszowaniu dalej jest jadalna i smaczna, można ją śmiało, razem z całą resztą, zmiksować do zupy albo jakiejś pasty do pieczywa. Jeżeli jednak zależy nam na walorach wizualnych, to przecież obranie ugotowanego bobu nie jest w najmniejszym stopniu trudne, pół kilograma zajmie góra 5 minut.
Kolejna sprawa: jak długo gotować? Krótko. Nie więcej niż 3-4 minuty. Zwłaszcza, jeśli potem chcemy jeszcze coś z nim robić - wymieszać z ciepłym makaronem czy dorzucić do zupy. Młody bób jest jadalny także na surowo, więc nie ma co go za bardzo męczyć we wrzątku. Dosłownie chodzi o zblanszowanie.
I wreszcie: czy można mrozić? Tak. Młody tylko opłukany, starszy po zblanszowaniu 2-3 minuty. Osuszamy ręcznikiem, ciasno układamy w woreczku i do Bożego Narodzenia przetrzyma.
Co można zrobić z bobu? Niemal wszystko. Cudownie proste trzyskładnikowe spaghetti - oliwa, czosnek, bób. Pastę do kanapek - oliwa, bób, sok z cytryny i jeszcze jakiś "cobądź" - mogą być suszone pomidory, mogą być oliwki. Najprostszą przystawkę świata: przesmażony na oliwie bób wymieszać ze świeżym czosnkiem i natką pietruszki. Jeżeli chcemy kombinować: każde zestawienie z boczkiem również da nam znakomite wyniki.
A ja dziś podzielę się z Łaskawym Państwem przepisem na zupę. Nic wielkiego, szybka robota, ale od razu mówię: róbcie większą porcję, bo odgrzewana zyskuje.
Składniki:
pół kilograma surowego bobu
pół białej cebuli
biała część jednego średniego pora
pół kilograma ziemniaków
1,5 litra wywaru warzywnego
100 ml śmietany 30% albo 150 gram sera typu "lazur"
pęczek koperku
Zaczynamy od przygotowania wywaru warzywnego. Danie z reguły jest wegetariańskie, ale jak ktoś chce koniecznie dodać trochę mięsa - ok, paragrafy nie zabraniają. Można z kostki? Jak już musicie... Ale lepiej po prostu chwilkę razem pogotować cebulę, marchewkę, pietruszkę, selera, liść laurowy i ziele angielskie. Po pół godzinie możemy wywar odcedzić, warzywa co miały dobrego to już oddały.
Na patelni rozgrzewamy łyżkę masła i łyżkę oliwy. Przesmażamy na niej pół posiekanej drobno cebuli, jedną białą część pora oraz pokrojone w dość grubą kostkę ziemniaki. O tej porze roku oczywiście nie musimy ich obierać, wystarczy starannie wyszorować drucianym "drapakiem". Przesmażamy 10-15 minut.
Bób - zgodnie z tym, co napisaliśmy wyżej - 3 minuty blanszujemy i obieramy ze skórek.
Czasem spotyka się zupę z bobu podawaną jako krem. Owszem, można, ale ja jestem "na nie". Proces ten zmienia nie tylko konsystencję ale również smak. Tym razem akurat zależy mi, żeby każdy składnik był wyczuwalny oddzielnie.
Teraz wszystko składamy do kupy. Zawartość patelni przekładamy do garnka i chwilę razem gotujemy. Dodajemy bób. Po trzech minutach zostaje nam ostateczny szlif. Przyprawiamy solą i pieprzem (najlepiej białym). Świetnie będzie komponował się koperek. Doskonałym, wygładzającym całą teksturę dodatkiem będzie nieco słodkiej śmietany. Jeżeli chcemy całość zaś podkręcić, to można dorzucić kawałki pokruszonego sera pleśniowego typu "lazur" - wtedy całe danie z prostego, wiosennego przeglądu ogródka staje się wykwintną zupą, którą możemy już z całą pewnością zaszpanować nawet przed teściową... A co!!!
Podawać można z grzankami z białego pieczywa.
Zbigniew Smółko
Więcej przepisów znajdziesz ( TUTAJ)
Zobacz również: Przepisy Czytelników
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.